Stało się to możliwe po przejęciu 13 kilometrów szlaku od PKP przez urząd marszałkowski i przekazaniu w zarząd Dolnośląskiej Służbie Dróg i Kolei. Jest to już druga trasa kolejowa której właścicielem stał się urząd marszałkowski i jedna z najtrudniejszych w eksploatacji w Polsce. Jednocześnie kilkunastokilometrowa trasa do granicy i dalej do Tanvaldu w Czechach to turystycznie i widokowo prawdziwa uczta.
Samorząd Województwa jest teraz właścicielem i inwestorem na tym odcinku i korzysta z dotacji unijnej w " Programie Operacyjnym Wspólnoty Transgranicznej Czechy-Polska 2007-2013" wykona remont zamkniętej linii kolejowej.
Wykonawcą prac jest wyłoniona w przetargu wrocławska firma DOLKOM S.A. Przewidywany koszt zerwania starych szyn, wykonania nasypów, konstrukcji inżynieryjnych jak mosty i przepusty i położenie nowego torowiska to około 12 milionów złotych. Zgodnie z umową gotowe torowisko zostanie oddane do użytku do końca listopada.
Wstęgę przecinali i łopatą pomalowaną na złoto symboliczne dołki wykopali: marszałek dolnośląski Marek Łapiński, wicehetman Kraju Libereckiego, Martin Seb oraz wicemarszałek Piotr Borys.
- Jak obiecaliśmy linia kolejowa ze Szklarskiej Poręby do Tanwaldu a może i do Pragi będzie uruchomiona w tym roku – mówił Piotr Borys - 85 procent wartości inwestycji pochodzić będzie z programu Polska-Czechy, reszta to nasz wkład własny. Wykorzystanie tej linii będzie w znacznym stopniu zależało od remontu odcinka Jelenia Góra – Wałbrzych, który ma się odbyć w najbliższych latach. Niezbędne jest skrócenie czasu przejazdu z ponad 3 godzin do maksymalnie 2 godzin.
- Zawarliśmy już porozumienie z polską stroną o przejazdach na trasie do Tanvaldu. Ale docelowo chcemy, żeby pociągi jeździły do Liberca – mówił wicehetman Martin Seb – na tej trasie planujemy przejazd pięciu pociągów dziennie. Myślę, że regularne połączenia ruszą wiosną przyszłego roku.
Czesi obiecują też pomoc DSSDiK przy zimowym utrzymaniu szlaku, kiedy najprawdopodobniej potrzebny będzie specjalny skład odśnieżający tory.