W ostatnich dniach sprawa Tomasza P., który usłyszał zarzut zabójstwa Ludwika B. trafiła do jeleniogórskiego sądu okręgowego. Pierwszą rozprawę sąd wyznaczył na 10 maja br.
Do tragedii doszło w jednym z jeleniogórskich mieszkań przy ul. 1 Maja w sylwestrową noc, gdzie nadchodzący Nowy Rok świętowało czterech kolegów: Andrzej P., Tomasz L. oraz ofiara i oskarżony. Wszyscy uczestniczyli w mocno zakrapianej imprezie. W pewnym momencie między Ludwikiem B. a Tomaszem P. doszło do kłótni i przepychanek.
Mężczyźni wyszli do drugiego pokoju by pięściami dochodzić swoich racji. Wrócił tylko jeden z nich: Tomasz P. Jak się później okazało, sprawca zadał ofierze kilkanaście ciosów pięściami i nogami w głowę i klatkę piersiową. Mężczyzna już stracił przytomność i więcej jej nie odzyskał.
Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci było uduszeniem się krwią, która z nosa spłynęła mu do gardła. Po tym zajściu Tomasz P. wyszedł z mieszkania i poszedł do swojej koleżanki. Pozostali mężczyźni nie zwracali uwagi na poszkodowanego, uznali, że Ludwik B. śpi. Denata dwa dni później znalazła w mieszkaniu ciotka ofiary, która wezwała policję. Tomasz P. przyznał się do pobicia kolegi, ale zapewniał, że nie chciał go zabić.
– Nie wiem co mi odbiło. To pewnie przez ten alkohol. Z Ludwikiem znaliśmy się wiele lat. Poznaliśmy się w Areszcie Śledczym w Jeleniej Górze w 2001 roku. Często się spotykaliśmy już na wolności. Nigdy nie było między nami żadnych kłótni ani bójek. Tej nocy Ludwik nie chciał się ze mną napić wódki, a z innymi pił nalewki. Kiedy od niego odchodziłem jeszcze żył. Powiedział do mnie „Szpila, tyle lat się znamy, dlaczego mnie tak pobiłeś”. Było mi głupio, nie potrafiłem mu odpowiedzieć na to pytanie i wyszedłem z tego pokoju. Później wszystko opowiedziałem kolegom, z którymi piłem alkohol, po czym wyszedłem do koleżanki – mówił w zeznaniach Tomasz P.
Kilka godzin przed zdarzeniem Tomasz P. był w Komendzie Miejskiej Policji by się podpisać. Miał bowiem orzeczony dozór policyjny za to, że na początku 2010 roku chciał ukraść kable telekomunikacyjne z terenu komendy policji przy ul. Nowowiejskiej w Jeleniej Górze. Oskarżony był już wcześniej wielokrotnie skazany: w 1999 roku za wybicie szyby w wiacie przystankowej MZK, a w 2001 roku za rozbój, za który skazano go na 3 lata, z czego w więzieniu przebywał 1,5 roku.
Niedługo po wyjściu z celi w 2003 roku dopuścił się kolejnych dwóch rozbojów, w tym pobicia mężczyzny, któremu ukradł sześć past i siedem szczoteczek do zębów za około 70 zł. Tym razem sąd skazał go na pięć lat, które spędził w celi. Teraz grozi mu kara 25 lat więzienia a nawet dożywocie.