Kiedy po dwóch spotkaniach rozegranych w Pleszewie Florentyna prowadziła w rywalizacji 2:0 wydawało się, że są na najlepszej drodze to awansu. Nic bardziej mylnego, jeleniogórzanie grając przed własną publicznością pokazali ambicję oraz wolę walki i po bardzo emocjonujących meczach wyrównali stan rywalizacji. O awansie musiała więc zadecydować piąta konfrontacja, rozgrywana w Pleszewie. Zawodnicy Openu, którzy przez cały sezon rozdawali karty w lidze, byli pewni swoich sił i umiejętności przed pojedynkami z naszymi koszykarzami. Sytuacja odwróciła się po weekendowych meczach w Jeleniej Górze. Wielkopolanie musieli ten mecz wygrać, a my mogliśmy.
Skoncentrowani jeleniogórzanie postawili twardą obronę w pierwszej kwarcie i ku zaskoczeniu miejscowych kibiców po 7 min. prowadziliśmy 12:5. Wtedy coś się zacięło w naszej drużynie i goście zdobyli 6 kolejnych punktów. Niemoc strzelecką w naszej ekipie przełamał Rafał Niesobski, a na parkiecie bardzo dobre zawody rozgrywał też Matczak, który już na początku drugiej odsłony "załatwił" Ecce trzeci faul i jeden z groźniejszych zawodników Pleszewa usiadł na ławce rezerwowych. W 15 min. po "trójce" Łukasza Niesobskiego prowadziliśmy 25:21, a w ten sam sposób chwilę później Samiec doprowadził do stanu 29:25 dla naszej drużyny. Tuż przed przerwą pleszewianie również dwukrotnie trafili za 3 pkt., dzięki czemu wyszli na prowadzenie 33:30.
Po zmianie stron gospodarze odskoczyli nam nawet na 7 punktów, kiedy to po stracie Rafała, Gacek efektownym wsadem wywołał euforię na trybunach szkolnej hali w Pleszewie. Na tablicy wyników było 48:41, a widmo porażki naszego zespołu było coraz bardziej realne. Na szczęście w ostatnich minutach trzeciej ćwiartki udało nam się zmniejszyć stratę do rywali i po 30 minutach było 50:46. W ostatniej kwarcie przewaga zawodników Openu przez dłuższy czas utrzymywała się w okolicy 3 punktów. Na 6 minut przed końcem przegrywaliśmy 49:54, a na dwie i pół min. przed ostatnią syreną Łukasz zrobił to, co potrafi najlepiej - dołożył kolejną trójkę do swojego dorobku i było już zaledwie 57:59. Na dwie minuty przed końcem Czech wprawił w osłupienie kibiców gospodarzy, kiedy to akcją 2+1 przybliżył nas na 1 pkt. do rywali (60:61). Na 60 sekund przed końcem Rafał Niesobski wykorzystał nerwy zawodników z Pleszewa, dając się sfaulować i rzutami osobistymi dał nam prowadzenie 62:61! Ostatnie sekundy to już celne osobiste naszych koszykarzy, którzy nie pozwolili odebrać sobie prowadzenia i ostatecznie wygraliśmy na gorącym terenie w Pleszewie 69:66. Drużyna Sudetów Jelenia Góra wraca po rocznej przerwie na pierwszoligowe parkiety! Rywalom z Open Florentyny pozostaje walka w turnieju barażowym, gdzie ich przeciwnikami będą ekipy Polonii Przemyśl oraz SIDEn Polski Cukier Toruń. Tylko zwycięzca uzupełni stawkę pierwszoligowców.
Około 40-osobowa grupa kibiców z Jeleniej Góry wbiegła na parkiet by podziękować swoim ulubieńcom za wielkie widowisko i wymarzone zakończenie rozgrywek. Lał się szampan, Samiec odciął pleszewską siatkę, trenerowi Taraszkiewiczowi obcięto krawat, a to wszystko przy wspólnym śpiewie zawodników i kibiców jeleniogórskich.
W wielkich emocjach z elementem wzruszenia trener Ireneusz Taraszkiewicz podsumował:
- Tym chłopakom należą się wielkie słowa uznania. Nie potrzeba wielkich pieniędzy, ale trzeba, aby władze miasta i Jelenia Góra podziękowali im za to bo oni drugi raz zrobili to wtedy, gdy nikt na nich nie liczył.
Podsumowując ostatni mecz trener ocenił:
- Zdecydowały dwa mecze wygrane w Jeleniej Górze. Pleszew miał "nóż na gardle", my natomiast byliśmy skoncentrowani. Było widać na początku jak dobra obrona nie pozwoliła im grać, byli zdenerwowani, mieli problemy. Ale nie można tak cały czas grać, później obrona się rozluźniła, ale cieszę się bardzo, że wróciliśmy do tej obrony i stało się...
Open Florentyna Pleszew - Focus Mall Sudety Jelenia Góra 66:69 (9:12, 24:18, 17:16, 16:23)
Open: Ratajczak 20, Dryjański 13, Czarkowski 8, Stankiewicz 8, Gacek 7, Nowak 5, Ecka 3, Kaczmarzyk 2, Szymczak.
Sudety: Matczak 20, R.Niesobski 17, Ł.Niesobski 13, Czech 12, Samiec 4, Wilusz 2, Czekański 1, Minciel
Zobacz film: