Cel: przywrócenie połączeń kolejowych tam, gdzie ich kursowanie od dawna jest zawieszone: Jelenia Góra – Kamienna Góra przez Mysłakowice i Kowary o długości 41 km, Kamienna Góra - Chełmsko Śląskie przez Krzeszów (15 km) oraz Mysłakowice – Karpacz przez Miłków (7 km).
–Jesteśmy przekonani, że kursujące na tych torach szynobusy przysłużą się do rozwoju gospodarczego powiatu jeleniogórskiego i kamiennogórskiego, a mieszkańcom pomogą w dojazdach do pracy czy szkoły. Pozytywnie wpłyną też na ekologię. Wierzymy, że nastąpi też wdrożenie małego ruchu towarowego, co odciąży mocno zatłoczone drogi w naszym regionie – argumentują zwolennicy komunikacji szynowej.
Członkowie towarzystwa liczą na to, że przy pracach porządkowych mogliby pomóc mieszkańcy, tak jak pod koniec września br. kowarzanie sprzątali teren byłego dworca PKP Kowary. Pieniędzy na realizację swojego pomysłu chcą szukać natomiast w funduszach europejskich oraz w poparciu Ministerstwa Infrastruktury i Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego.
– Nie może być tak, że te linie zostaną tylko zamienione na drogi rowerowe. Szlaki rowerowe można wytyczyć wszędzie, a po torach powinna jeździć kolej – mówi Tadeusz Tomaszak z Kostrzycy, jeden z założycieli Dolnośląskiego Społecznego Towarzystwa Kolejowego.
W naszym regionie gęsta sieć lokalnych połączeń kolejowych mocno się przerzedziła. Zaczęto je likwidować w 1983 roku, kiedy to przestały jeździć pociągi z Lwówka Śląskiego do Świeradowa-Zdroju. Ostatnią linią, którą zamknięto dla ruchu, było połączenie Jelenia Góra – Karpacz. Ostatni rozkładowy pociąg wyjechał w trasę w kwietniu 2000 roku.