Piątek, 22 listopada
Imieniny: Marka, Stefana
Czytających: 5507
Zalogowanych: 25
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: Quo vadis Sudety? – rozmowa z Danielem Sadowskim i Łukaszem Niesobskim!

Sobota, 19 maja 2012, 21:26
Aktualizacja: Poniedziałek, 21 maja 2012, 1:46
Autor: Przemo
Jelenia Góra: Quo vadis Sudety? – rozmowa z Danielem Sadowskim i Łukaszem Niesobskim!
Fot. logo
Za nami kompletnie nieudany sezon w wykonaniu zespołu Sudetów, w którym odnotowując trzy zwycięstwa w rundzie zasadniczej i jedno w play–outach pożegnali się ze statusem pierwszoligowca.

O podsumowanie i próbę wyjaśnienia przyczyn kiepskich występów poprosiliśmy prezesa Daniela Sadowskiego oraz czołowego zawodnika Sudetów - Łukasza Niesobskiego.

Na początek zapytaliśmy o chłodną ocenę po sezonie, jakie były przyczyny spadku?

Sadowski: - To jest pytanie za 100 punktów z tego względu, że druga runda była odmienna, po to były czynione wzmocnienia zespołu. Każdy z zawodników, który przyszedł nie był anonimowy - każdy z tych zawodników miał w CV niezłe osiągnięcia: grę w ekstraklasie czy w pierwszej lidze na wysokim poziomie. W pierwszej rundzie budowaliśmy skład budżetowy, ale ambitny. W pierwszych meczach drugiej rundy nie kładliśmy nacisku na zwycięstwa tylko, żeby zespół się pomału zgrywał, bo play-outy były już nieuniknione. Być może zabrakło czasy by ten zespół zgrać, ale przy doświadczonych zawodnikach ten proces jest troszeczkę łatwiejszy. Poza tym zespół był tak dobrany, by każdy zawodnik miał dublera. Do tej pory ciężko jest mi odpowiedzieć dlaczego spadliśmy. Pierwszy mecz w Szczecinie, gdybyśmy nie odpuścili pod koniec to by się skończył przewagą 30-punktów, a nawet lepiej. Zawodnicy zagrali na najwyższym poziomie, niestety drugi mecz już był gorszy. Po walce niestety przegraliśmy u siebie dwa mecze i spadliśmy.

Niesobski: - Potrafiliśmy się zebrać na play-outy. Zabrakło nam niewiele, a dokładnie zabrakło nam przestrzegania założeń taktycznych, które w pierwszym meczu spełnialiśmy w 100%. Chyba to pierwsze spotkanie dało nam zbyt dużą pewność, że ta rywalizacja będzie dla nas pozytywnie rozstrzygnięta. Mimo wszytko uważam, że zagraliśmy bardzo dobre 4 mecze, a zabrakło szczegółów w naszej grze. Szkoda tylko, że w lidze nie potrafiliśmy tak grać, bo po kilku więcej zwycięstwach nasza gra w play-out byłaby inna!

Czy z perspektywy czasu źle się stało, że nie potrafiono zatrzymać po awansie człowych zawodników jak: Rafał Niesobski, Mariusz Matczak, Jakub Czech czy Krzysztof Samiec?

Sadowski: - Niektóym ciągle się wydaje, że to wina zarządu czy prezesa, że tych zawodników nie było. Każdy kij ma dwa końce i prawda jest taka, że ci ludzie odeszli bo ktoś im zaproponował o wiele lepsze warunki, których my nie mogliśmy spełnić. To czy prezes był na wakacjach czy nie - nie miało znaczenia. W koszykówce zawodowej, czy pierwszoligowej kontrakty podpisuje się na jeden sezon, które kończą się w kwietniu. Niektórzy mając jakieś problemy finansowe wybrali bardziej intratne propozycje i to była przyczyna. Żałuję, że nie udało się ich zatrzymać, bo był to zespół bardziej zgrany i byłoby im łatwiej, ale nie wiadomo jakby się to skończyło.

Niesobski: - Żeby budować zespół trzeba mieć koncepcję działania. To tyczy się nie tylko koszykówki, ale także innych dyscyplin zespołowych. Mam wrażenie po sezonie, że na odejście zawodników nie miała wpływu sytuacja finansowa tylko podejście prezesa. Już nie czepiajmy się wakacji. Skoro miał zaplanowane to niech sobie jeździ. Tutaj był inny problem. Z tego co wiem to jeśli chodzi o Kubę Czecha, Rafała czy też Mariusza Matczaka chodziło dosłownie o kilkaset złotych. Byli to nasi najlepsi zawodnicy, sprawdzeni w Jeleniej Górze, którzy już pokazali swoją wartość i chcieli być docenieni finansowo. Zwłaszcza, że udowodnili to nie raz. Oczywiście z rozmów przedsezonowych wynikało niewiele. A wyglądało to tak, że "albo bierzesz co dajemy, albo do widzenia". Decyzje podejmował w zasadzie cały zarząd, którego później przez cały sezon nie widziałem "w pracy". Więc po co tacy ludzie są w zarządzie? Chyba tylko po to by się lansować w prasie. Jak jest sukces to otwarcie mówią, że to ich zasługa, a po porażce, że to "oni przegrali". A jeżeli chodzi o atmosferę to nie było jej od początku sezonu. Chociaż w pewnym momencie zaczęła się jakaś chemia to kolejne kontuzje pogłębiały kryzys w zespole, a sprowadzenie nowych graczy nic nie zmieniło, a ponadto chyba pogorszyło. Wracając do początku wypowiedzi. W sporcie zespołowym drużyny buduje się latami. Zespoły oparte są głównie na wychowankach, a w naszym klubie Pan Prezes o tym chyba zapomniał. Dla niego nasi juniorzy się nie liczą bo są za słabi jak to stwierdził ostatnio. A to właśnie oni mogą stanowić trzon zespołu, gdy w kasie klubowej będzie pusto. Sam jestem trenerem, prowadzę grupę mini koszykówki pod szyldem Sudety. Ani razu przez cały sezon prezes nie zapytał się mnie czy w czymś nie trzeba pomóc. Sam zbierałem fundusze na stroje, wyjazdy. Sam zbierałem środki na badania lekarskie dla dzieci. Ponadto jako trener spotykam się z innymi, bywam na konferencjach. Powiem szczerze nie znam ani jednego trenera z sukcesami, który byłby przyjacielem zawodników. Do czego zmierzam. Do tego, że zawsze będą zgrzyty na linii trener-zawodnik i to jest normalne. Tylko do tej pory żaden prezes się w to nie mieszał i jak widać wychodziło to na dobre. Natomiast w tym sezonie było inaczej.

Zapytaliśmy również o kary finansowe o jakich była mowa w trakcie sezonu oraz zobowiązania wobec zawodników, czy klub nie zalega z wynagrodzeniami?

Sadowski: - Jeśli chodzi o zawodników to mamy zamknięty sezon pod względem finansowym, nie mamy żadnych zaległości wobec zawodników, ani trenera.

Niesobski: - Jeśli chodzi o mobilizację to kary finansowe, które dostaliśmy kilka tygodni wcześniej zostałyby anulowane gdybyśmy się utrzymali. I tutaj widać nieporadność prezesa! W poprzednim sezonie nie zagwarantował nam żadnych premii za awans i to było wiadome już wcześniej, ale za utrzymanie powinien mobilizować graczy. Nie chciałbym się wymądrzać, ale nie ma lepszej mobilizacji niż finansowa w świecie sportu. Zwłaszcza na takim poziomie. Po ostatnim meczu prezes zorganizował spotkanie towarzyskie, na które nie zapraszał tylko dał informacje, że się odbędzie. I gdyby nie Jarek Wilusz to bym o tym spotkaniu nie wiedział. Z tego co wiem trenera nikt nie zapraszał (nie wiem dlaczego), z zarządu klubu też nikogo nie było poza prezesem. Dlatego uważam, że to było spotkanie towarzyskie! Jeżeli chodzi o skład personalny to na 100% wiadomo, że klub czyli Pan prezes nie ma ani jednego gracza z kontraktem na przyszły sezon i jak mi wiadomo z nikim nie były prowadzone jak dotąd rozmowy. Co dalej? Pewne jest, że na chwilę obecną SUDETY nie istnieją. Czyli zero koncepcji prezesa na dalsze funkcjonowanie, zero pieniędzy od potencjalnych sponsorów i zero zawodników...
A cała "burza", o którą pytał Pan redaktor, została nadmuchana przez Prezesa tylko dlatego, żeby w prasie ukazało się, że zawodnicy zostali ukarani. A ja się pytam (pytałem się też prezesa) dlaczego ja mam zostać ukarany? Za to że cały sezon ciężko pracowałem. Grałem nie raz będąc chorym, czy też mając kontuzję. Byłem z klubem od samego początku. I w porównaniu zarobków do np. Balcerzaka, który miał kontrakt gwarantowany i ma wypłaconą całość, a nie pokazał nic w tym sezonie? Dlaczego mam mieć potrąconą pensję? Skoro na dodatek przy całym zarządzie nie zgodziłem się na karę wobec mojej osoby!

Łukasz Niesobski postanowił również ujawnić kilka szczegółów, które jego zdaniem wpływały na atmosferę w drużynie:

Niesobski: - Drużyna to pojęcie względne. Zawodnicy, którzy grali w tym sezonie grali dla siebie i chcieli się wypromować (oczywiście nie wszyscy). Nie chciałbym wspominać pewnych sytuacji, ale myślę, że kibice powinni wiedzieć. Sebastiana Balcerzaka nikt w kraju nie chciał zatrudnić za te pieniądze, które on chciał. Ponadto w każdej kolejnej drużynie w której grał, było to samo. Zawodnicy po prostu nie tolerowali jego zachowań na boisku i poza boiskiem. O czym większość zawodników wiedziała zanim on do nas przyjechał. Jednak w Jeleniej Górze prezes zgodził się na jego warunki dając mu kontrakt gwarantowany. Czyli ja do tej pory nie ujrzałem wszystkich należnych pieniędzy, natomiast on ma całość w terminie. Tomek Prostak mimo dużych umiejętności pół roku nie grał. Przyszedł do nas i miał być pierwszym rozgrywającym. Dobrze wiemy co z tego wyszło. Przemek Hajnsz miał więcej kontuzji w tym sezonie niż ja w ciągu całej mojej kariery. Nie obrażając panów z Wałbrzycha, których prywatnie bardzo lubię, to nie wnieśli nic do gry jako najbardziej doświadczeni zawodnicy. Czyli jednym zdaniem kipisz, pomieszanie z poplątaniem. I gdzie koncepcja rozwoju klubu? Wprowadzanie młodzieży? Prezes chwytał się brzytwy by utrzymać zespół w 1. lidze, a teraz co? Nie ma nawet czasu by się spotkać chociażby ze mną. A słyszałem już od kilku dobrze poinformowanych osób, że nie ma nawet w tym momencie pieniędzy na zgłoszenie zawodników do 2. ligi... Niestety gdyby Prezes mógł lekką ręką wydać milion złotych tak jak w Pleszewie to mógłby nie mieć koncepcji bo przyjdzie trener i mu ściągnie takiego Żurawskiego, który zawsze grał albo w ekstraklasie albo w 1 lidze, czy też Stokłosę. Nie mówiąc o innych graczach, których z pocałowaniem ręki wzięła by całą 2. liga. U nas tych milionów nie ma, a swoich graczy się nie szanuje dlatego odchodzą tak jak Czech, Rafał czy Matczak. Wracając do kwestii trenera to opinie są różne. Zaciężna armia, która przyszła w połowie sezonu nie była w stanie podporządkować się jego taktyce. Mówili źle o trenerze wprost. Ja natomiast jestem z Jeleniej Góry i widzę to z perspektywy czasu. Gdyby nie trener nie było by koszykówki męskiej już dawno. Może byłby KSW Spartakus w 3. lidze. Ale na pewno nie 1 liga: 2 awanse w sumie 3 sezony w 1 lidze. Patrząc na budżet to jesteśmy średniakami drugoligowymi. A jednak można osiągnąć sukces. Oczywiście trener też popełnił wiele błędów.

Zatem jak utrzymać koszykówkę na dobrym poziomie w Jeleniej Górze? Czy Łukasz Niesobski zostanie w Sudetach?

Sadowski: - Co do dalszych losów klubu będzie decydowało walne zgromadzenie członków, które odbędzie się 11. czerwca. Co dalej będzie? Trudno jest w tej chwili wyrokować. Zapraszamy wszystkie osoby, które mają pomysł na rozwój koszykówki w naszym mieście, które chciałyby wejść do zarządu i z nami współpracować. Każdy z zawodników w rozmowach ze mną (bo mam z nimi stały kontakt) wyraża chęć grania w naszym klubie. Oczywiście na część z tych zawodników nie będzie nas stać, nie ma co się oszukiwać. Szykuje się duża reorganizacja ligi, z tego co mi na dzień dzisiejszy wiadomo prawdopodobnie może się zdarzyć, że będziemy dalej grać w 1.lidze, aczkolwiek na dzień dzisiejszy byłaby to bardzo trudna decyzja ze względów finansowych. Na pewno chciałbym, żeby zostali jeleniogórscy zawodnicy typu: Łukasz Niesobski, Jarek Wilusz, Paweł Minciel, Michał Kozak. Poza tym Karol Wojciul podejmie studia w Jeleniej Górze i zapewne będzie chciał z nami trenować.

Niesobski: - Współpracuje z jednym z polskich agentów i całkiem niedawno mówił mi o trzech klubach pierwszoligowych zainteresowanych moją osobą. Nie mogę zdradzić jakie to kluby. Ja oczywiście chciałbym zostać w Jeleniej Górze. I w cale nie jest to uzależnione od dużych pieniędzy. Chciałbym tu grać i dalej pracować z dziećmi. W klubie niestety musi dojść do zmian. Nie chodzi mi tutaj o zmianę prezesa czy też trenera, tylko o zmiany w sensie pomysłu na klub i zarządzania klubu. Do tej pory zawsze jedna osoba odpowiadała za wszystko. To jest złe. Trzeba rozdzielić funkcje, być może zmienić członków klub (członków zarządu), a przede wszystkim stawiać na młodzież.

Jak widać obaj panowie mają różną ocenę sytuacji, ale łączy ich wspólna koncepcja: nie poddawać się i walczyć dla dobra jeleniogórskiej koszykówki. Jakie będą efekty przekonamy się po walnym zebraniu, które zaplanowano na 11. czerwca br. od godz. 19:00, na które prezes Sadowski zaprasza wszystkich, którzy mają pomysł na dalszy rozwój koszykówki w Jeleniej Górze.

Z prezesem Danielem Sadowskim oraz Łukaszem Niesobskim rozmawiał Przemysław Kaczałko (Jelonka.com).

Ogłoszenia

Czytaj również

Sonda

Ile książek w roku czytasz? Audiobooki i e-booki też się liczą.

Oddanych
głosów
690
Jedną
6%
Kilka (3-5)
19%
Dużo (6-12)
17%
Bardzo dużo (więcej niż 12 rocznie)
28%
Czytam od przypadku do przypadku (wolę internet od książek)
9%
Wcale nie czytam książek
21%
 
Głos ulicy
Czy Teatry Uliczne w tym roku się podobały?
 
Warto wiedzieć
USA daje zgodę na atak w głąb Rosji?!
 
Rozmowy Jelonki
Zielone pogranicze
 
Koszykówka
"Linie lotnicze" Majewski z Jeleniej Góry
 
Turystyka
Dolny Śląsk dostrzeżony w Grecji!
 
Kultura
Cugowski w Jakuszycach
 
Aktualności
Autobusy nie dają rady

Jedzenie na telefon

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group