Sobota, 21 grudnia
Imieniny: Piotra, Tomasza
Czytających: 8631
Zalogowanych: 80
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: Kubuś nasz współczesny (recenzja)

Niedziela, 30 października 2016, 8:15
Aktualizacja: 17:52
Autor: Manu
Jelenia Góra: Kubuś nasz współczesny (recenzja)
Fot. Teatr im. Norwida
W sobotę (29.10) wieczorem na Dużej Scenie jeleniogórski Teatr im. Cypriana Kamila Norwida zaprezentował swą najnowszą premierę spektaklu “Kubuś i jego Pan. Hołd w trzech aktach dla Denisa Diderota” Milana Kundery w reżyserii Piotra Bogusława Jędrzejczaka. To pierwsza premiera sezonu artystycznego 2016/2017.

Na dobry początek sezonu coś lekkiego i przyjemnego w reżyserii kierownika artystycznego Teatru im. Norwida – Piotra Bogusława Jędrzejczaka, który na warsztat wziął “Kubusia i jego pana” autorstwa wybitnego czeskiego pisarza Milana Kunderę (rocznik 1929). Nic tu nie skreślał i nie dopisywał. Zresztą Jędrzejczak już raz reżyserował “Kubusia...” Kundery w roku 1993 w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach.

Jak wieść niesie, tekst powstał, kiedy w Wyższej Szkole Artystycznej pozbawiono Milana Kunderę możliwości prowadzenia zajęć z literatury światowej. Kundera sięgnął wtedy po przewrotną XVIII-wieczną powiastkę filozoficzną “Kubuś Fatalista i jego pan” pióra Denisa Diderota, którego uważa za jednego z głównych patronów swej twórczości. “Kubusia...” Kundery można więc nazwać rodzajem wariacji na temat “Kubusia...” Diderota.

Niełatwe zadanie miał reżyser Piotr Bogusław Jędrzejczak. Bo z całą pewnością trudno zmierzyć się z “Kubusiem...”, gdy w pamięci widzów wciąż jest obecna warszawska inscenizacja “Kubusia...” w reż. Witolda Zatorskiego sprzed trzech dekad, ze znakomitymi kreacjami Zbigniewa Zapasiewicza i Mieczysława Voita. Ponadto tekst Kundery w polskim przekładzie Marka Bieńczyka wydaje się skąpo ubogi wobec kipiącej od nadmiaru treści książki Diderota w tłumaczeniu Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Problem więc zaczyna się już w materii literackiej. Kundera z powiastki o Kubusiu wybrał do swej sztuki tylko niektóre wątki, przede wszystkim te dotyczące gier erotycznych między kobietą i mężczyzną, jak np. opowieść Markizy de La Pommeraye (Magdalena Kępińska) o niestałym uczuciu Markiza des Arcisa (Piotr Konieczyński buduje postać na niuansach, bardzo uważnie partneruje Magdalenie Kępińskiej i to on wprowadza humor do tej, zdawałoby się pogmatwanej, sytuacji) i zemście, jaka go za to spotkała.

W spektaklu śledzimy wędrówkę tytułowych bohaterów i ich dysputy. Kubuś (świetny Bogusław Kudłek) to gawędziarz, który zgadza się ze swoim losem, bo wszystko, co się dzieje, dawno jest już zapisano na górze. Lecz wbrew tym deklaracjom nie godzi się na zło świata i wierzy, że dobro i sprawiedliwość muszą wreszcie zatriumfować. Pan Kubusia (Jacek Paruszyński) to z kolei dystyngowany życiowy nieudacznik. Panowie przeżywają kilka przygód, a także wysłuchują cudzych opowieści.

Oszczędna scenografia stworzona przez Małgorzatę Gałaś-Prokopf ma charakter funkcjonalny i ogranicza się do drewnianej konstrukcji wiejskiej stodoły oraz kilku niezbędnych rekwizytów, jak stół czy krzesła, co jakiś czas pojawiają się też organy kościelne. Kostiumy kolorystycznie i stylistycznie wpisują się w inscenizacyjną koncepcję przedstawienia. Perfekcyjna gra światła oraz muzyka sakralna autora przeboju z 1985 roku - “Zaopiekuj się mną” legendarnego zespołu Rezerwat - Zbigniewa Nikodemskiego koncentrują uwagę widza na grze aktorów.

Piotr Bogusław Jędrzejczak sprawnie przełożył opowiastkę filozoficzną sprzed wieków na język sceniczny, wydobywając z niej to, co jest najbarwniejsze w utworze Kundery – lekkie i rubaszne opowiastki o zalotach i zdradach. Zlepek scen i dialogów, które łączą się w całość. Jako reżyser przedstawienia Jędrzejczak nadał widowisku zwartość i wprowadził dość proste, lecz skuteczne rozwiązania inscenizacyjne, których klamrą stały się komentarze tytułowych bohaterów. Nie ma tu udziwnień i przerysowań. Choć zapowiedziana na początku widowiska zwrotami do publiczności konwencja teatru w teatrze gdzieś umyka w jego trakcie. Reżyser nie pociągnął tematu teatralnej kuchni, takich kulis powstawania przedstawienia, a być może byłby to klucz do zbudowania dramaturgii.

I wreszcie strona aktorska. Zdecydowanie na pochwałę zasługują wszyscy wykonawcy. Każdy z nich jest inny. Ale “sprężyną” trzymającą całość jest Kubuś Bogusława Kudłka, który wydaje się idealnie dopasowany. Jego styl gry cechuje duża swoboda i pewność, potrafi interesująco opowiadać i przez niemal cały spektakl bez trudu wzbudza zaufanie i sympatię. Jacek Paruszyński ma rolę znacznie mniej efektowną jako Pan Kubusia. Magdalena Kępińska wywiązała się znakomicie z zadania w roli krzepkiej Oberżystki/Markizy de La Pommeraye. Bardzo dobrze wypada Robert Mania, który z imponującą precyzją przeprowadza ewolucję swojej postaci Kawalera de Saint-Quen od infantylnego pieszczocha do przebiegłego zdrajcy. Elwira Hamerska-Kijańska w swojej burleskowej i wyzbytej słów roli Agaty - bawi samą grą wpisaną w tę konwencję. Andrzejowi Kępińskiemu udała się trudna sztuka wychodzenia z jednej postaci Syna Chwata/Jasia, przyjaciela Kubusia i wcielania w kolejną rolę Komisarza, z uwzględnieniem dostosowania ekspresji, sposobu obrazowania do zmieniających się konwencji kolejnych przypowieści i opowieści, składających się na strukturę przedstawienia. Anna Ludwicka-Mania jako Justyna jest jak należy - kokieteryjna i zalotna, a gdy trzeba - krnąbrna i pyskata. Ojca Chwata/Ojca Agaty gra Bogusław Siwko, i dobrze, bo do tej roli pasuje. Iwona Lach z kolei wciela się w postać ostrej, dynamicznej i mocnej w gębie Matki Agaty.

Atutem jest gościnny udział Katarzyny Anzorge, która wybornie czuje się w roli Córki i uwodzi nie tylko Markiza des Arcisa, ale i całą widownię. Równie przekonywająca Marta Kędziora gra jej Matkę. Najbardziej zaskakuje w roli Markiza des Arcisa - Piotr Konieczyński; z dużym scenicznym doświadczeniem umie zbudować swoją rolę konsekwentnie na pęknięciu - jego pełen pychy Markiz, co pewien czas bierze swoją pychę w nawias, mruga okiem do widza, w pełni świadomy swojej przesadnej koturnowości, zdystansowany do przesadnie pompatycznych wypowiedzi. Patos umie przełamać komizmem, aż się czeka na jego kolejne wejście na scenę. I przede wszystkim: dobrze mówiony tekst! Rewelacja. Pysznie w scenie zbiorowej wypadli także: Elżbieta Kosecka (Wieśniaczka) i Kazimierz Krzaczkowski (Sędzia).

Jeleniogórski “Kubuś...” nie odkrywa nowych horyzontów sztuki scenicznej. Trudno oprzeć się jednak wrażeniu, że groteskowy i zdegradowany świat, który oglądamy na scenie, mocno odnosi się do współczesności, w której wszystko jest wykręcone, przeinaczone, zrujnowane i wypaczone.

Ogłoszenia

Czytaj również

Sonda

Czy w Wigilię będziesz miał(a) na stole 12 potraw?

Oddanych
głosów
370
Tak
22%
Nie wiem, nie liczę; może być 7 albo 15
78%
 
Głos ulicy
Do Jeleniej Góry przyjechaliśmy znad morza
 
Warto wiedzieć
Czemu Musk chce być blisko Trumpa?
 
Rozmowy Jelonki
Zielone pogranicze
 
Aktualności
Sporo wizyt
 
Aktualności
Burmistrz i radni kolędują
 
Aktualności
Życzenia od senatora
 
Aktualności
Zginęła w Sobieszowie

Jedzenie na telefon

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group