Kierowcy MZK bardzo lubią jeździć elektrykami. Dziennie jeden pojazd przejeżdża ok. 300 km, a kiedy zjeżdża do zajezdni to pozostaje przeważnie ok. 20, a nawet 30 % prądu w baterii.
Wszystkie osiągi i parametry techniczne podawane wcześniej przez producenta, chińską firmę Yutong, sprawdzają się. Oprócz krótkotrwałych i szybko rozwiązanych problemów związanych niegdyś z mrozem, autobusy elektryczne są praktycznie bezawaryjne.
W zakupie droższe, ale w użytkowaniu o wiele tańsze
Ich zakup jest co prawda droższy, jednak późniejsze użytkowanie o wiele tańsze niż obecnie.
Według różnych szacunków koszt tzw. wozogodziny w przypadku autobusów elektrycznych jest niższy o ok. 60 % niż pojazdów zasilanych gazem i ok. 70 % niższy od autobusów spalinowych.
Na razie autobusy elektryczne są droższe w zakupie, jednak według analiz sporządzanych dla Komisji Europejskiej, ceny autobusów spalinowych i elektrycznych powinny się zrównać do 2027 roku.
Elektryki przyszłością?
Jak podają fachowcy, jeżeli potraktować autobusy elektryczne jako rozwiązanie przejściowe pomiędzy napędem spalinowym i wodorowym, to biorąc pod uwagę czas potrzebny do upowszechnienia wodoru (w Polsce takie autobusy są w istocie dopiero testowane) i o wiele niższe koszty eksploatacji autobusów elektrycznych niż obecnie używanych spalinowych, ich zakup jest jak najbardziej uzasadniony.
- Natomiast nie uważamy, że autobusy elektryczne są w jakimkolwiek stopniu przejściowymi. Wręcz odwrotnie, uważamy, że to właśnie autobusy elektryczne będą tymi, które w większości będą się poruszać po polskich i europejskich drogach - dodają specjaliści.
Za kilka lat, kiedy koszty technologii wodorowych zbliżą się nieco do elektrycznych, wówczas autobusy elektryczne będą świetną alternatywą.