Tak zwane poziome oznakowanie dróg jest ważne nie tylko dla pieszych, ale i kierowców, zwłaszcza tych, którzy nie znają układu ruchu na jeleniogórskich skrzyżowaniach.
Tymczasem po jesieni i zimie białe linie, strzałki i zebry zostały zupełnie zdarte. Jak informuje Miejski Zarząd Dróg i Mostów nowe oznakowanie nie trafi na miejskie trakty szybko.
Na wykonawcę ogłaszane są przetargi. Trzeba je rozstrzygnąć, a z tym jest kłopot.
– Startowały dwie firmy. Tańszą ofertę odrzuciliśmy, bo była niepełna. Teraz przegrany, zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych, ma siedem dni na złożenie odwołania od tej decyzji – tłumaczy Czesław Wandzel, dyrektor MZDiM.
To może opóźnić przystąpienie do malowania jezdni. Poza tym na razie uniemożliwia pogoda.
– Najwcześniej te roboty zaczną się w lipcu – przewiduje dyrektor Wandzel. Firmę, która wygra przetargowe procedury, czeka sporo roboty: do oznakowania jest 30 tysięcy metrów kwadratowych jezdni w całym mieście.
Drogowcy chcieliby, aby wykonawca okazał się solidny. Zwycięzca przetargu będzie malował drogi w mieście przez trzy lata. – Zdarzyło się dwa lata temu, że przetarg wygrała firma z Zielonej Góry, która po roku splajtowała. Mieliśmy zresztą dużo zastrzeżeń co do jakości prac – mówi Czesław Wandzel.
Zielonogórzanie złożyli jednak tańszą ofertę od formy z Ostródy, która wcześniej białą farbą znaczyła jeleniogórskie jezdnie.
Fachowcy ubolewają, że oznakowanie dróg w sposób trwały, na przykład wtapiając w asfalt poziome znaki, jest bardzo drogie. A poza tym można to wykonać tylko w czasie wymiany nawierzchni.
Malowanie odporną na ścieranie i odblaskową białą farbą wydaje się tymczasem syzyfową pracą. Znaki utrzymują się tylko do jesieni, do pierwszych opadów śniegu. Później zacierane są przez piaskarki oraz samochody, które korzystają z ulic.