W niemal każdym zakątku wrocławskiego zoo pojawiły się maluchy. Są wśród nich przedstawiciele domowych ras kóz i owiec, a także niezwykle rzadkie i zagrożone dzikie gatunki. Największy baby boom jest w dziecińcu, gdzie urodziło się około 40 maluchów, w tym kozy karpackie, karłowate i burskie, owce świniarki, wrzosówki, Jakuba i kameruńskie. W afrykarium można zobaczyć pisklęta pingwina przylądkowego, ale również małego dikdika, kaczki srebrzanki hotentockiej i szczupaki afrykańskie. W pawilonie Madagaskaru czekają szerokostopki i rudawka madagaskarska, a w terrarium: boa różane, scynki szmaragdowe, legwaniki błękitne, helodermy meksykańskie, czy płaskowce ostropyskie. Na otwartych wybiegach ogrodu zoologicznego pojawiają się: małe oryksy szablorogie, żyrafa siatkowana, sitatungi, watussi, muflony, mary patagońskie, lemury katta, walabie Benetta, takina złotego i łabędzie czarnoszyje.
Bardzo pozytywnie zaskakuje pracowników zoo para szpaków balijskich – informuje Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego zoo. - W zeszłym roku po raz pierwszy ptaki te przystąpiły do lęgów. Po odchowaniu pierwszych piskląt teraz odchowują kolejne. Jednak, żeby je zobaczyć będzie trzeba poczekać do otwarcia ptaszarni, co ma nastąpić jeszcze tej wiosny. Jeśli komuś mało, to może sprawdzić co słychać u nosorożycy indyjskiej, która przyszła na świat na początku stycznia lub zeszłorocznych maluchów myszjolenia, leniwca, koczkodana górskiego, manatów, gnu białobrodych, kapibar, kóz bezoarowych, gwanako, sik Dybowskiego, jeżozwierzy, gekonów Henkela, scynków ognistych, żab z Titcaca, bazyliszków czy kolsbobrzuchów słodkowodnych.
Wrocławskie zoo jest otwarte codziennie od godziny 9.00. W dni powszednie można wchodzić do godziny 17.00, w weekendy do 18.00, a zwiedzać godzinę dłużej.