By zapobiec wydostawanie się nieprzyjemnego zapachu na zewnątrz oczyszczalni jak na razie wymieniono wkład kompostowy, bo wcześniejszy nie przepuszczał odpowiedniej ilości wody. Słomę zbożową zastąpiono rzepakową, trocinami i papierem z urzędowych niszczarek – mówi wiceszef miasta, Jerzy Łużniak.
To jednak nie przyniosło zamierzonych i zbyt odczuwalnych skutków. Ze wstępnych analiz wynika, że żeby zatrzymać fetor na terenie oczyszczalni należy jeszcze zamontować pokrywę na zbiorniku osadu wtórnego. Konieczne będzie też przefiltrowywanie przez płuczkę wodną powietrza, które wydostaje się z hali kompostowej.
Jak na razie fetor w dalszym ciągu, choć o nieco mniejszym natężeniu, roznosi się na okolicę, a mieszkańcy z budynków zlokalizowanych w okolicy oczyszczalni przechodzą prawdziwą gehennę.
¬- Smród jest tak intensywny, że nie można wytrzymać w domu a dzieci uciekają do kolegów i koleżanek w centrum miasta – mówi pani Ania z ulicy Grunwaldzkiej. Nie możemy nawet otworzyć okien, ani nikogo zaprosić do domu.
W najbliższym czasie ma zostać zlecona kolejna analiza, a do końca roku miasto planuje przygotować niezbędną dokumentację. Założenie pokrywy i zamontowanie filtra przewidziane jest natomiast na przyszły rok. Nie ma jednak gwarancji, że podjęte działania całkowicie wyeliminują problem.
- Niedawno odwiedziliśmy dużą oczyszczalnię ścieków w Dreznie i mimo zamontowanych tam brakujących nam elementów, uciążliwy zapach w dalszym ciągu pozostawał – mówi Jerzy Łużniak. - Na naszej oczyszczalni również nie będziemy go w stanie wyeliminować, mamy jednak nadzieję, że zatrzymamy go na terenie oczyszczalni.