Sytuacja zmusiła nas do ograniczenia liczby połączeń do niezbędnego minimum – mówi Bartłomiej Rodak, rzecznik prasowy Kolei Dolnośląskich. - Od rozpoczęcia epidemii średnia frekwencja wynosi około 10 procent normalnego zapełnienia, a część składów jeździ po prostu pustych. Musimy reagować na zmieniającą się sytuację, jednak nie zostawiamy Dolnoślązaków bez dostępu do naszych pociągów. Planując te ograniczenia znaleźliśmy na tyle optymalne rozwiązania, na ile było to możliwie, aby żaden znaczący ośrodek na szczeblu lokalnym nie został odcięty od kolei.
Korekta rozkładu obejmie w sumie 138 pociągów. W całej relacji zawieszone zostaną 94 połączenia, w tym 9 sezonowych, które miały zostać uruchomione od 25 kwietnia. Część nadal obsługiwanych kursów zostanie skrócona bądź wydłużona, pojawią się również nowe.
Zmiany dotkną wszystkie linie, także te od zawsze najbardziej popularne, jak na przykład: linie D1, D10 i D11 (Wrocław – Legnica – Lubań Śląski/Zgorzelec/Głogów), D6 (Wrocław – Wałbrzych – Jelenia Góra – Szklarska Poręba), D8 (Wrocław – Trzebnica) oraz D9 i D29 (na odcinku Wrocław – Kłodzko). Łącznie z wcześniejszymi ograniczeniami większe lub mniejsze zmiany obejmą już ponad 65% wszystkich połączeń Kolei Dolnośląskich a praca eksploatacyjna, czyli liczba przejechanych kilometrów przez wszystkie pociągi Spółki, zmniejszy się o 55%.
Wszystkie zmiany mają charakter czasowy, a okres ich obowiązywania będzie zależał od rozwoju sytuacji epidemicznej w kraju.
Przyglądamy się zapowiadanym przez rząd planom uruchomienia poszczególnych sektorów gospodarki i będziemy elastycznie reagować na zmiany, dostosowując rozkład do sytuacji i potrzeb pasażerów – dodaje B. Rodak – Apelujemy do pasażerów o sprawdzanie rozkładu jazdy przed każdą podróżą, zanim sytuacja nie wróci do normy.