Ratownicy medyczni z Pogotowia Ratunkowego w Jeleniej Górze, podobnie jak i koledzy z innych jednostek w kraju - od 1 lipca mogą przestać służyć. Wszystko przez planowane obniżenie uposażenia o 25 procent. Na takich warunkach nie podpiszą umów.
Problem jest w tym, że jesteśmy traktowani niepoważnie. Nie wiemy na czym stoimy - nie są nam gwarantowane zarobki z umowy, która obowiązuje do końca czerwca - powiedział na wstępie Michał Barski z jeleniogórskiego Pogotowia.
W przypadku umów cywilno-prawnych, ratownicy mają stracić ok. 25 procent z dotychczasowego wynagrodzenia. Podczas spotkania ratowników, które odbyło się w czwartek, 75 pracowników zdecydowało, że nie podpiszą nowych umów na proponowanych - gorszych warunkach i od 1 lipca nie podejmą pracy. To połowa ratowników jeleniogórskiego pogotowia.
To jest problem ogólnokrajowy. 30 czerwca w miastach wojewódzkich odbędą się protesty zespołów ratownictwa medycznego - dodał M. Barski.
W konferencji prasowej wziął udział p.o. dyrektora pogotowia, który dziękował załodze za ich zaangażowanie.
Jesteśmy tu po to, aby zaapelować do innych jednostek, całego systemu, aby to była szansa, bo w walce z covidem zespoły ratownictwa medycznego stanęły na wysokości zadania. Łączy nas państwowy system ratownictwa medycznego. Nie chcemy dać się podzielić. Z punktu widzenia mieszkańca - ważne jest, aby zespół dotarł na czas i jak najlepiej przygotowany. To najlepszy czas, żeby tożsamość zawodowa ratowników medycznych została doceniona - powiedział Mariusz Gierus, p.o. dyrektora Pogotowia Ratunkowego, który wierzy, że trwające rozmowy z Ministerstwem Zdrowia przyniosły pożądany skutek.
Domagamy się normalnego traktowania, uznania naszego zawodu jako ratownik medyczny, a nie "inny zawód medyczny" i stawek jak do tej pory - powiedziała Anna Machajska, reprezentująca związek zawodowy. - Czujemy się upokorzeni, poniżeni - dodała.