Opakowania po chipsach, puste pudełka papierosów, papiery, butelki... Śmieci ne jeleniogórskich ulicach leżą, a chętnych do sprzątania nie ma. Powiatowy Urząd Pracy co roku przygotowuje oferty pracy w ramach robót publicznych, ale nie cieszą się zbyt dużym powodzeniem.
Jak dowiedzieliśmy się w PUP, skierowane są one do szczególnych grup osób: długotrwale bezrobotnych, powyżej pięćdziesiątki oraz samotnie wychowujących dzieci, które nie skończyły siedmiu lat.
– Z reguły to my weryfikujemy kandydatów, ale zdarza się też, że pracodawca przesyła w ofercie swoje wymogi – mówi Elwira Karwan z Powiatowego Urzędu Pracy.
Chociaż w większości są to proste prace porządkowe, chętnych niestety brakuje. – Rotacja jest cały czas. Najbardziej zniechęca niska płaca – bezrobotni otrzymują wynagrodzenie minimalne, które od 1 stycznia wynosi 936 zł brutto. Niektórym osobom bardziej opłaca się pobierać zasiłek i siedzieć w domu, niż wstawać rano do pracy i np. sprzątać ulice – dodaje.
Z danych, jakie otrzymaliśmy z Urzędu Pracy, wynika, że na 06 czerwca 2007 roku wnioskowana przez gminy liczba osób do zatrudnienia w ramach robót publicznych na terenie powiatu jeleniogórskiego wynosi 265 osób, a w samej Jeleniej Górze aż 97. Urząd Pracy wydał 480 skierowań dla bezrobotnych z powiatu, ale zatrudnienie podjęło tylko 190 osób. Spośród nich 10 zostało już zwolnionych. Z kolei aż 290 bezrobotnych nie podjęło zatrudnienia – 47 zrezygnowało, w 72 przypadkach zrezygnował pracodawca, a pozostałe 171 nie rozliczyło się ze skierowania lub przedłożyło zaświadczenia o niezdolności do pracy. Na dzień dzisiejszy 75 ofert pozostaje wolnych.
– Liczba zatrudnionych ulega ciągłym zmianom, bowiem sukcesywnie kierowane są kolejne osoby bezrobotne – mówi Urszula Filipczuk, dyrektor PUP.
– Obecnie prowadzimy nabór w ramach programu przygotowania zawodowego osób bezrobotnych do zawodu pracownik leśny, terenów zielonych, robotnik oczyszczania oraz ładowacz nieczystości stałych – mówi Michał Kasztelan, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. – Zgłosiliśmy do PUP zapotrzebowanie na 30 osób. Po pierwszym naborze zakwalifikowało się 16 kandydatów, a 15 podjęło zatrudnienie – dodaje.
Michał Kasztelan uważa, że nie można zgodzić się do końca z opinią, że praca w ramach robót publicznych jest niechciana. – Wszystko zależy od tego, jaka jest to forma. W zeszłym roku np. mieliśmy roboty przy drogach i trzy osoby, które podjęły wtedy zatrudnienie, pracują do dzisiaj – stwierdza prezes MPGK.