Międzynarodowo zrobiło się w czwartek po południu w Książnicy Karkonoskiej. Przedstawiciele miast partnerskich zebrali się tam, aby podpisać okolicznościowe porozumienie. Każdy z delegatów zabrał głos, aby podziękować za zaproszenie i złożyć „urodzinowe” życzenia Jeleniej Górze. Niektórzy na ręce Marka Obrębalskiego, prezydenta Jeleniej Góry, przekazywali drobne upominki. Inni wręczanie prezentów przewidzieli później.
Goście mówili w swoich językach. Najbardziej egzotycznie brzmiał fiński. Do Jeleniej Góry przyjechała bowiem delegacja Valkeakoski, fińskiego miasta, z którym stolica Karkonoszy przyjaźni się od kilkudziesięciu lat. Byli samorządowcy z Cervii, Erfstadt, Bautzen, Randers (Dania), Sewierodoniecka (Ukraina), Władimira (Rosja) oraz najmłodszego partnera stolicy Karkonoszy – czeskiego Jabłońca nad Nysą.
Wiceprzewodnicząca rady miejskiej Władimira podziękowała za zaproszenie po polsku. Później – już po rosyjsku – kilka razy życzyła pokoju zarówno Jeleniej Górze, jak i całej Ziemi. Delegaci z Cervi wręczyli Markowi Obrębalskiemu naczynię z jelonkiem. – To nasz wspólny symbol herbowy – mówili Włosi, którzy w klapach marynarek z dumą nosili „jeleni” herb.
Jeleń zjednoczył też gospodarzy oraz samorządowców z miast partnerskich przy ratuszu. Tu o godz. 19 odsłonięto jubileuszowy pomnik przedstawiający rogacza dłuta Marii Bor. Ceremonii dokonali Petr Tulpa, burmistrz Janbłońca, prezydent Marek Obrębalski oraz dzieci przedszkolne. – To dzięki środkom pozyskanym z unijnych funduszy polsko-czeskich powstał monument oraz tablica miast partnerskich – mówił Marek Obrębalski.
Później wszyscy robili sobie pamiątkowe zdjęcia przy jelenim popiersiu. Była okazja do odnowienia znajomości z poprzednich wizyt. W tłumie brylowali Józef Kusiak oraz Zofia Czernow, poprzedni szefowie Jeleniej Góry. J. Kusiak bez kłopotu dogadywał się z Rosjanami i Ukraińcami. Zofia Czernow rozmawiała z Włochami z pomocą tłumaczki.
Goście i gospodarze udali się następnie na koncert Ala di Meoli w Sanktuarium Podwyższenia Krzyża Świętego. Przed kościołem kłębił się tłum melomanów wprowadzonych w błąd przez informator miejski: wskazano tam, że koncert zaczyna się o godz. 19, tymczasem jego początek wyznaczono na 20. W trakcie występu gwiazdy nie można fotografować. W razie przyłapania kogoś na robieniu zdjęć, organizator musi zapłacić muzykom 100 tysięcy złotych kary. Dlatego ochrona miała skrupulatnie sprawdzać, czy nie wnoszono aparatów fotograficznych. A oczekującym na występ słynnego gitarzysty w ramach kolejnego wieczoru festiwalu Silesia Sonans, przygrywał mołdawski zespół instrumentów dętych.