Temat szeroko opisuje portal gazeta.pl Chodzi o zgodność potężnego budynku z przepisami i zaleceniami konserwatorskimi. Gołębiewski częściowo już miał być otwarty w listopadzie, a w całości – na początku przyszłego roku. Spór tyczy wysokości budynku oraz pokrycia dachu. Został pokryty blachą i dachówką, a nie – jak chciał konserwator – łupkami.
Gazeta.pl cytuje konserwatora Wojciecha Kapałczyńskiego, który mówi, że obecny plan zagospodarowania przestrzennego był tworzony „pod Gołębiewskiego” i zgodził się nań tylko dlatego, że „wywierano na niego naciski”. Teraz Wojciech Kapałczyński uważa niedostawanie się do jego zaleceń za samowolę i nie wyrazi zgody na dopuszczenie hotelu do użytkowania.
Władze Karpacza odwołały się do ministra kultury. Zapowiedziano także kontrolne zmierzenie obiektu przez inspektora nadzoru budowlanego. Są bowiem rozbieżności: konserwator twierdzi, że hotel jest o 4 – 5 metrów wyższy niż pozwalają na to przepisy, a właściciel obiektu uważa, że to jedynie „30 cm”, a to „kosmetyczna różnica”.
Za konserwatorem stoi Stowarzyszenie Ochrony Krajobrazu i Architektury Sudeckiej. Przeciwko – władze Karpacza. Cytowany przez gazetę.pl burmistrz Malinowski podkreślił, że dzięki Gołębiewskiemu przybędzie w mieście 600 miejsc pracy, a gdyby samorząd słuchał ekologów, to w miejscu hotelu byłaby „śmierdząca łąka”.
Nie wiadomo, kiedy zapadną wiążące decyzje w tej sprawie. Wiadomo, że inwestor nie zamierza zmieniać zapowiedzianych terminów otwarcia hotelu.