Podstaw sztuki tańca z ogniem nauczał dziś dzieci z półkolonii przy Młodzieżowym Domu Kultury „Jelonek” Robert Wiski, licealista, który na co dzień uprawia ten rodzaj kuglarstwa w grupie „Czarna owca”. W ruch poszły więc „poiki”, metalowe wachlarze oraz „levistick”, czyli „lewitujący” patyczek mocowany na ledwo widocznej lince.
Część półkolonistów szybko połknęła bakcyla „kręcenia”. Zgodnie z zaleceniami młodego mistrza, najmłodsi uczyli się poszczególnych figur. To nic, że bolały ręce, bo przecież osiągnięcie biegłości jest najważniejsze. – To są dopiero podstawy: aby „tańczyć” z ogniem, potrzeba wiele cierpliwości i bardzo dużo ćwiczeń – przekonuje Robert Wiski.
Nie zraziło to uczestników półkolonii: Karoliny Kozar i Michała Baranowskiego, którzy w lot pojęli, o co w tym wszystkim biega. Wprawdzie Karolina na razie bałaby się zatańczyć z prawdziwym ogniem, ale póki co – świetnie jej szło na „sucho”. Michał ognia się nie boi, choć zdaje sobie sprawę, że wymachiwać płonącymi kulami, musi się jeszcze sporo nauczyć.
Zimowisko w MDK „Jelonek” potrwa jeszcze do piątku. Organizatorzy obiecują, że atrakcji i niespodzianek nie zabraknie.