Impreza organizowana przez Regionalny Związek Pszczelarzy w Jeleniej Górze była okazją do zapoznania się i zakupu miodów i innych wyrobów pszczelarskich z naszego regionu, ale i wielu odległych miejsc. Wśród oferowanych produktów znalazły się też rękodzieła, sprzęt pszczelarski, czy zdrowa żywność. W sumie na terenie Placu Piastowskiego ustawiono około 100 stoisk, więc wybór był ogromny. Dodatkowo nie zabrakło występów zespołów muzycznych i folklorystycznych. Serca publiczności podbijały też przedszkolaki.
Mamy okazję zaprezentować swoje produkty, a klienci mogą kupić bezpośrednio u pszczelarza dobre produkty pszczelarskie - podkreślił Jan Okulowski, prezes Regionalnego Związku Pszczelarzy w Jeleniej Górze.
Jak zaznaczyli organizatorzy, wielu klientów spoza naszego regionu przyjeżdża specjalnie, aby kupić miód z naszej kotliny. Zwrócono też uwagę, że w tym roku pszczelarze mają więcej powodów do zadowolenia.
W ubiegłym roku mieliśmy dołek. W niektórych regionach mamy już nawet przepszczelenie, czyli więcej pszczół, niż dany rejon może wyżywić. Na przykład w okolicach Świeradowa pojawiła się spadź modrzewiowa, kamienna. To są starty, bo tego miodu nie można odzyskać, a trzeba wyrzucić ramki. Taki jest urok naszego gospodarowania - tłumaczy Jan Okulowski, który dodał, że większość pszczelarzy jest zadowolona z tego sezonu i mają rekordowe zbiory. Konflikty interesów z rolnikami są załatwiane poprzez spotkania, a dodatkowym problemem jest przyjazd pszczelarzy z innych terenów, z dużą ilością uli. Wówczas miejscowi i przyjezdni nie mają dobrych plonów, ale władze związku liczą, że i ten problem uda się rozwiązać.
Wśród klientów można było spotkać wielu świadomych konsumentów, którzy mają już sprawdzone pasieki, w których nabywają miód.
To jeden z najlepszych pszczelarzy na Dolnym Śląsku. Znam się na miodach i zapewniam - stwierdziła pani Halina polecając jednego z lokalnych producentów.
Miód miodowi nierówny. Trzeba kupować w zaufanym miejscu. Nie ukrywam, że mój miód jest droższy od tych na innych stanowiskach, ale ludzie wolą zapłacić za jakość i pewność, że w miodzie nie ma pozostałości leków. Niektórzy dolewają troszeczkę cukru, a u mnie lipy w słoikach nie ma. Chyba, że chodzi o miód lipowy - zapewnia Patryk Waloszczyk, prezes Powiatowego Koła Pszczelarzy Ziemi Jeleniogórskiej.