A to właśnie piesi, często na własne życzenie, pchają się pod koła. Niecierpliwość, nieuwaga, pośpiech – to najczęstsze przyczyny wtargnięcia na jezdnię wbrew przepisom. I to tam, gdzie jest sygnalizacja świetlna. Często dzieje się tak, na przykład, na placu Niepodległości.
Funkcjonują tam tzw. inteligente światła. Aby doczekać się na zielone, trzeba wcisnąć przycisk. Choć sygnalizacja działa tam od jesieni, jeszcze nie wszyscy piesi się do tego przyzwyczaili. Ale nawet jeśli wcisną guzik, nie mają cierpliwości, aby poczekać na zielone. Choć faktem jest, że nierzadko trzeba na ten sygnał długo poczekać. Widząc, że nic nie jedzie, przechodzą na czerwonym.
Piesi różnie tłumaczą takie zachowanie. Najczęściej biorą przykład z krajów zachodnich. Tam przyjęło się, że – jeśli żaden pojazd nie nadjeżdża – jest ciche przyzwolenie na przechodzenie przez jezdnię, kiedy pali się czerwone światło. Taka postawa może okazać się zgubna. W centrum Jeleniej Góry często słychać klaksony wciskane przez zdenerwowanych kierowców, którym raptem przed maską wyskakuje pieszy.
Popełnia on poważne wykroczenie, za które policjant może nałożyć mandat, w zależności od stopnia zagrożenia nawet do 500 złotych, choć z reguły kończy się na „stówie”. Nie zdarza się to jednak tak często, jak w przypadku kierowców, którzy jadą za szybko.