Brakujące stopnie schodów prowadzących do ruin kościoła poewangelickiego w Pobiednej ktoś uzupełnił… poniemieckimi płytami nagrobnymi. A resztkom samej świątyni niewiele brakuje do zawalenia.
Choć z ruiny emanuje gotycki klimat grozy i niepokoju, nie świadczy ona najlepiej o gospodarzach miejscowości. Kościół niszczeje z roku na rok, bo od przeszło 60 lat nie ma się kto nim zająć. Jeszcze w 1975 roku 50-metrowa wieża postawiona w latach 1687 – 1692 miała kopułę. Świadczą o tym zachowane zdjęcia. Dziś świątynia, o której wzmiankuje się już w roku 1346 to obraz nędzy i rozpaczy. Na pierwszy rzut oka grozi zawaleniem, co nie przeszkadza ludziom odwiedzającym przylegający doń cmentarz.
Jego poniemieckie pozostałości posłużyły zresztą jako zastępczy „budulec” tym, którzy uzupełnili wyszczerbione stopnie schodów prowadzące do zawalonego przed laty prezbiterium kościoła. Obok – ślady konsumpcji piwa, które pewnie w tych zrujnowanych klimatach smakuje lepiej.
Jednak w tej samej Pobiednej zauważamy, że można zadbać o pamięć dawnych mieszkańców. Świadczy o tym pomnik upamiętniający ofiary I Wojny Światowej położony przy szosie wylotowej na Świeradów Zdrój. Został nie tak dawno temu odnowiony. Niestety, i tu nie obyło się bez aktu wandalizmu: ktoś „odrąbał” łeb granitowemu orłowi.
Takich miejsc świadczących o naszej kulturze i poszanowaniu przeszłości jest na Ziemi Jeleniogórskiej znacznie więcej.
