Średniego wzrostu, w wieku około 30 – 40 lat, nieco przy kości, zapewniał, że jest pracownikiem Jeleniogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej a prywatnie mieszka przy ulicy Różyckiego i ma dwójkę dzieci – to wszystkie informacje dotyczące oszusta jakie pamiętają jego ofiary. Wielu ludzi, których oszukał ten człowiek nawet nie była tego świadoma. Lokatorzy wierzyli, że bierze on pieniądze za realną usługę.
W miniony czwartek o godzinie 10.30 rano przyszedł mężczyzna, na dole zadzwonił domofonem i powiedział, że jest ze spółdzielni mieszkaniowej i konserwuje domofony – opowiada Alina Wełna z ulicy Karłowicza w Jeleniej Górze. Powiedziałam, że mój domofon jest dobry, ale nie mam dzwonka, bo dopiero co się przeprowadziłam. Zaproponował, że zrobi mi ten dzwonek. Przyszedł, popatrzył i powiedział, żebym mu dała 85 złotych, to on mi kupi dzwonek i o godzinie 15.30 przyjdzie, żeby mi go zamontować. Za robotę chciał tylko napiwek. Dałam mu sto złotych bo nie miałam drobnych, a on nie miał wydać.
Mężczyzna zabrał pieniądze i zniknął z obietnicą rozmienienia pieniędzy w kiosku oraz zakupienia dzwonka. Nigdy więcej się nie pojawił. – Dopiero po chwili zorientowałam się, że on nie dał mi żadnego pokwitowania, a nie znałam nawet jego – mówi poszkodowana. – Wyszłam na schody, a on już zwiał i nigdzie go nie było. Już wiedziałam, że to jakiś oszust. Więcej się nie pojawił. Zaufałam mu na słowo, bo powiedział, że jest ze spółdzielni mieszkaniowej.
Dzisiaj pani Alina już wie, że nierozważna ufność ludziom bywa zgubna. – Człowiek uczy się na błędach, żyję 73 lat na świecie i nigdy mi się nic takiego nie przydarzyło – żałuje „po szkodzie” starsza pani.
Kiedy pani poszła do Jeleniogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej wyjaśnić sprawę, okazało się, że JSM w ogóle nie przeprowadza żadnej konserwacji domofonów, a jedynie zleca to zadanie firmie zewnętrznej. – Pan powiedział mi, że jestem kolejną osobą, która padła ofiarą oszusta, który się pod nich podszywa – mówi pani Alina.
– To się mogło różnie skończyć, nie wiadomo co to był za typ. Miał walizkę, którą otworzył, a w niej pełno domofonów i innych narzędzi. Pan z tej firmy, która współpracuje z JSM mówił mi, że ten oszust wyrywa domofony ludziom ze ściany mówiąc, że urządzenia są zepsute. Zabiera domofony, bierze pieniądze na nowe i znika.
Tak było w przypadku lokatorki z ulicy Moniuszki, którą najprawdopodobniej ten sam oszust odwiedził kilka dni wcześniej. Choć urządzenie było sprawne, zabrał go, zażądał pieniędzy na nowe, a kiedy je dostał zniknął bez śladu.
– Od początku roku mieliśmy co najmniej cztery tego typu zgłoszenia. Ludzie przychodzą do nas i pytają czy taki osobnik u nas pracuje – mówi Mieczysław Chałpiński, który prowadzi prywatną firmę i na zlecenie Jeleniogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej konserwuje domofony. – Tymczasem ktoś podszywa się pod naszego pracownika, wchodzi do mieszkań i okrada tych ludzi – mówi.
Nasi pracownicy bardzo rzadko pobierają od mieszkańców pieniądze na nowe urządzenia, a jeśli zachodzi taka konieczność zawsze pozostawiają pokwitowanie czy fakturę. Do niedawna nie było potrzeby, żeby nosili identyfikatory, ale każdy mógł poprosić nas o dowód osobisty i zawsze go okazywaliśmy. Teraz widzę jednak, że takie identyfikatory będą potrzebne.
Nie wiadomo, ilu ludzi zostało już oszukanych przez tego człowieka, bowiem nikt nie zgłaszał tego na policję. Większość po prostu wstydzi się, że dało się oszukać, inni nie chcą robić sobie zachodu za marne 100 zł.