Po dwóch godzinach rozprawy, w tym wysłuchaniu biegłego i godzinnej przerwie na naradę sędziów, kat Bartka i konkubent jego matki, Mariusz Vaćkar usłyszał w końcu wyrok: dożywocie. Po jego ogłoszeniu sprawca nie okazał żadnej skruchy, siedział dumnie rzucając wzrokiem na dziennikarzy. Tymczasem sędzia po ogłoszeniu wyroku uznając Mariusza Vaćkara za winnego zarzucanych mu czynów, w uzasadnieniu nie dobierał słów.
- Ta sala słyszała już wiele ludzkich tragedii, jednak to co usłyszeliśmy w tej sprawie to niewyobrażalny koszmar. Koszmar malutkiego dziecka bestialsko zakatowanego przez dorosłego mężczyznę na oczach i za przyzwoleniem własnej matki – grzmiał sędzia Marek Klebanowicz prowadzący sprawę w uzasadnieniu wyroku.
Sąd wymierzył oskarżonemu karę dożywotniego pozbawienia wolności uznając, że należy go wyeliminować ze społeczeństwa. Oskarżony swoim czynem pokazał, że całkowicie obce są mu cechy człowieczeństwa. Jest on jednostką wyzutą z jakichkolwiek ludzkich odruchów, nie można go resocjalizować, bo resocjalizacja to adaptacja człowieka w społeczeństwie, a oskarżony niestety zapomniał, że jest człowiekiem i żyje wśród ludzi.
Pierwszym słowem, które wypowiada człowiek jest słowo matka, ludzie przywołują to słowo w ostatnich chwilach swojego życia. Na pewno słowa tego nie wypowiadał konający w męczarniach Bartek, nazywanie oskarżonej matką obraża to słowo – mówił dalej sędzia.
Sąd wymierzył oskarżonej karę 15 lat pozbawienia wolności mając na względzie okoliczności jej czynów o charakterze pomocnictwa, który jest zagrożony karą jak za sprawstwo, ale w sensie faktycznym oskarżona nie zadała dziecku żadnych śmiertelnych obrażeń, a jedynie wspierała kata w sensie psychicznym podczas tego zdarzenia.
– W ostatniej zaś fazie zdarzenia doznała przebłysku człowieczeństwa, biorąc je na ręce i zanosząc je na pogotowie. To dziecko w całym swoim życiu nie doznało miłości, a nawet zwykłej ludzkiej litości, odchodziło z tego świata w mękach i z poczuciem niewyobrażalnej krzywdy doznanej od świata ludzi dorosłych. Dzisiaj dla tego dziecka możemy zrobić jedno: sprawiedliwie osądzić i ukarać jego katów i oprawców i tą powinność dzisiaj spełniliśmy – mówił sędzia Klebanowicz.
Zarówno obrona, jak i oskarżyciel już zapowiedzieli apelacje.
– W przypadku oskarżonej Iwony Kwiatkowskiej prokuratura nie podziela zdania sądu, istnieją bowiem dowody na to, że Iwona Kwiatkowska znęcała się nad swoim dzieckiem, na co wskazuje materiał dowodowy dostarczony przez ludzi jej najbliższych, przez jej rodzinę. Wniesiemy wniosek o uzasadnienie gdyż nie zgadzamy się, co do tego że jej działanie nie wyczerpywało znamion znęcania się – mówił Marcin Zarówny, naczelnik wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Góry.
Mariusz Vaćkar o wyjście na wolność będzie mógł się starać najwcześniej po piętnastu latach.