Tegoroczny plener zaczął się hucznie: festynem zorganizowanym w grodzisku, które powstaje naprzeciwko Zamku Legend Śląskich. – To moje oczko w głowie – mówi Dariusz Miliński. – Marzę, aby zadziałał tu wehikuł czasu, żeby było jak za czasów Bolka: średniowiecznie. Żeby biegały zwierzęta, były typowe kramy i inne placówki służące dawnym mieszkańcom – mówi.
Dzisiejsza impreza to swego rodzaju chrzest dla tego miejsca. Na dziedzińcu stanęła scena i stoliki, na których widzowie raczyli się różnymi potrawami i sączyli napoje. Popołudnie minęło w klimatycznej atmosferze umilanej muzyką i żartobliwym komentarzem najlepszego konferansjera pośród samorządowców: burmistrza Gryfowa, Olgierda Poniźnika.
Były też walki rycerskie zainicjowane potężnym hukiem wystrzału z arkebuza. Toczone w rytm odpowiednio dobranej muzyki, w oparach dymu z ogniska, stworzyły krótkie, acz niezapomniane widowisko niczym z filmu historycznego. Gdyby nie gadżety współczesności, można było odnieść wrażenie, że czas się cofnął. W potyczkach debiutował Filip Milińśki, syn artyty. Jego brat Maksymilian wystąpił na... szczudłach.
Gwiazda wieczoru, Czesław Mozil, przyjechał do Pławnej już wczoraj. Dziś odpoczywał zwiedzając okolice. Artysta nie kryje, że jest zauroczony tymi terenami. – Moim marzeniem jest kupić działkę i wybudować tu domek na lato – powiedział popularny Czesław Śpiewa. Oprócz pana Czesia otwarcie pleneru uświetni także występ grupy 13 Poziomo.
– Od poniedziałku zaczynamy intensywną pracę. Jedni będą filmować, inni rzeźbić, jeszcze inni fotografować i malować – zapowiada Darek Miliński. Zostanie ukończona, między innymi, rzeźba konia trojańskiego na terenie grodziska. Na farmie artystycznej w Golejowie zamieszka 38 artystów z Czech i Polski. Plener potrwa dwa tygodnie. Jak podkreśla Darek, nikogo na plener nie zaprasza. Zainteresowani przyjeżdżają sami i po prostu tu są. Życzymy wszystkim owocnej pracy i miłych wrażeń z pobytu w tej artystycznej enklawie magii.
Zdjęcia zamieścimy nieco później (teatry uliczne:-) Prosimy o cierpliwość:-)