Jest to wspaniałe wydarzenie, wspaniałe koncerty – ocenił imprezę miłośnik historii Jeleniej Góry, były radny tego miasta Julian Pyrzanowski. - Jednak poraziła mnie ta nazwa – nie wiem kto wymyślił „migrację”. Starsi Polacy pamiętają słowo repatriacja, która była za komuny podnoszona. Wiemy, że tak fałszywego słowa nie było, ponieważ prawie 10 milionów Polaków zostało z miejsc rodzinnych siłą przeniesionych na tereny zachodnie. Jeżeli chodzi o migrację, to może dotyczyła ludzi z Łodzi, czy Nowego Sącza, którzy przyjechali za chlebem, za pieniędzmi. Wszyscy Kresowiacy, którzy pochodzą z centralnej Polski (wówczas Małopolska i Lwów to była centralna Polska). Ci ludzie nie chcieli tu przyjeżdżać, zostali siłą wypędzeni na te tereny. Komuna, Sowieci nie wyganiali Polaków w jedno miejsce, starano się tych Polaków rozrzucić. W Jeleniej Górze jest ok. 20 proc. ludzi z Kresów – podkreśla Julian Pyrzanowski.
Słowa „migracja” starał się bronić wiceprezydent Jeleniej Góry Jerzy Łużniak. - To 70. rocznica migracji ludności ze wschodu na te tereny, które również musieli opuścić ludzie mieszkający na tym terenie, czasami nie z własnej woli i nie z własnej winy – powiedział zastępca Marcina Zawiły.
Kontrowersyjną kwestię wyjaśniła też prowadząca obchody Joanna Dumin. - Migracja jest określeniem przemieszczania się, może być dobrowolna, ale może być też przymusowa. Ludzie, którzy tu przyjechali migrowali przymusowo. Właściwie w tej chwili nie mówi się repatriacja, bo to nie jest powrót do ojczyzny – ludzie, którzy tu przyjechali z Kresów nie wrócili do ojczyzny, bo tu były Niemcy. Natomiast to była ekspatriacja, czyli wyrzucenie z ojczyzny. Uważam, że migracja to bardzo dobre określenie – powiedziała prezes Fundacji Dominium Łomnica.
Impreza na Skwerze Lwowskim jest dwudniowa. W sobotę (25.07) na scenie wystąpiły zespoły: Sybiraczki, Podolanie z Czerwonej Wody, Lwowska Fala ze Lwowa, Jarzębina ze Skorzenic Polesie, Stanisław Górka, Działoszynianie z Działoszyna oraz Rząsinianki z Rząsin. W specjalnie przygotowanych stoiskach można było zapoznać się z tradycyjną sztuką i potrawami.
Całe Kresy przyjechały na Dolny Śląsk i cały ten pas zachodni od Szczecina po Bogatynię. Przez wiele lat PRL-owski rząd chciał wprowadzić tu dolnośląskie tradycje i strój, ale na szczęście to się nie udało. Przecież każdy z nas przywiózł tutaj w sercu tradycje swoich ojców i pradziadów. Jesteśmy depozytariuszami tych tradycji kresowych, wraz z mężem Henrykiem Duminem od ponad 30 lat opiekujemy się tymi zespołami, staramy się bardzo aby ten przekaz był autentyczny, żeby nie ulegał przekłamaniu. Każdy z nas Polaków powinien zastanowić się skąd jego korzenie pochodzą. Przy Wigilii czy Wielkanocy jemy np. barszcz z uszkami, kutię, zupę grzybową, czy inne potrawy, które nasz dziadek, czy babcia wprowadzili – dodała Joanna Dumin.
Kto nie zdążył wczoraj odwiedzić skweru u zbiegu ulic Konopnickiej, 1 Maja i Bankowej – może to zrobić jeszcze dzisiaj w godz. 11:00 – 18:00. Na scenie pojawią się kolejno: Sybiraczki, Jarzębina z Zawidowa, Kapela Lwowska Fala ze Lwowa, Cisowianki z Henrykowa, Czernianie z Czernej, Stanisław Górka, oraz Malwy z Włosienia.