Uznaliśmy – powiedział J. Łużniak – że w interesie ochrony zdrowia pracowników przedszkoli i ich podopiecznych musimy to zrobić, żeby – na tyle, na ile to możliwe – zapewnić ochronę epidemiczną tych placówek, przed ich planowanym otwarciem.
Okazało się (w chwili, gdy badania prowadzone przez pracowników Pogotowia Ratunkowego jeszcze się nie skończyły), że wśród pracowników znalazły się osoby, w przypadku których testy wykazały obecność przeciwciał, co oznacza w pewnym uproszczeniu, że są one albo chore, albo przeszły tę chorobę bezobjawowo. Teraz zachodzi wątpliwość, którą może wyjaśnić tylko dyrektor placówki, czy brały te osoby udział w pracach przygotowujących przedszkola do otwarcia, czy też nie. W drugim przypadku sprawa jest – zdaniem jeleniogórskiego sanepidu prosta – jeśli nie stykały się z przedszkolem, to placówka może być otwarta, a te osoby zostaną poddane kwarantannie i testom już genetycznym. Jeśli brały, to sytuacja jest inna.
Podobnie rzecz się ma w sprawach rozpoczęcia także z dniem 25.05. opieki opiekuńczo-wychowawczej nad klasami I – III szkół podstawowych. Nauczyciele będą przebadani „przesiewowo” i dopiero potem się okaże, czy są wśród nich osoby „pozytywne”. W tej sytuacji dyrektorzy szkół także będą musieli podjąć decyzję, czy otwierają placówki, czy też nie.
Ale przedstawiciele rządu zgodzili się na otwarcie placówek przedszkolnych i szkół, przedszkoli nawet od 6 maja br. – przekonują niektórzy rodzice, zainteresowani przekazaniem dziecka pod opiekę. – Owszem – mówią inni. – Przedstawiciele Rządu zgodzili się na otwarcie placówek, ale pod pewnymi warunkami, które dla samorządów są skrajnie trudne do spełnienia, a w konsekwencji pozostawili odpowiedzialność burmistrzom. Wygląda to tak, jakby organizatorzy ruchu drogowego zgodzili się, żeby każdy kto ma samochód i prawo jazdy wyjechał na nieoddaną oficjalnie do użytku drogę bez znaków, ale pod warunkiem, że jest pewny, że nie spowoduje wypadku, bo jeśli to się zdarzy, to wyłącznie on, a nie organizator ruchu będzie w pełni odpowiedzialny za skutki - dodaje C. Wiklik.