O ile jeszcze w ubiegłej dekadzie „wagary” w dzień 21 marca były niejako na stałe wpisane w kalendarz każdego ucznia, abiturienta i innych żaków wszelkiej maści w Polsce, o tyle dzisiaj zjawisko to zdaje się przeszło do lamusa. Ucieczki z lekcji z okazji nadejścia wiosny, połączone z „alkoholowym rozprężeniem” po długim czasie zimowego marazmu, przeciwstawianie się prawu o „piciu w miejscach publicznych” oraz regułom swobodnego przemieszczania się w mieście młodzieży w określonych godzinach – to w chwili obecnej jednostkowe przypadki. Teraz, uczniowie bawią się w szkołach i poza szkołą pod czujnym okiem kadry nauczycielskiej. Uczestniczą w imprezach szkolnych, zawodach sportowych, wyjściach do kina, filharmonii czy teatru. I nie inaczej jest w naszej Jeleniej Górze, w której placówki oświaty zadbały o to, by w „Dzień Wagarowicza” ich podopiecznym nie zabrakło atrakcji.
Słowem, w stolicy Karkonoszy nieformalnie zalegalizowano wagary! Rzecz jasna, w sensie – wagary jako dzień wolny od zajęć lekcyjnych, a nie od nauczycieli czy szkoły. Bezpiecznie, w gronie kolegów i koleżanek, integracyjnie, na wesoło, na stadionie czy w kinie, oto jak w tym roku obchodzono święto wiosny. – Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. 21 marca to dzień, w którym, tradycyjnie, organizujemy zajęcia integracyjne dla uczniów, jak rozgrywki na hali sportowej i wyjścia okolicznościowe. W ten sposób, przeciwdziałamy ucieczkom z lekcji, a przy tym nie zmuszamy dzieci do nauki, do której w „Dzień Wagarowicza”, po prostu, większości byśmy nie zmusili – mówił nam Justyn Bilski, nauczyciel historii i WOS w Zespole Szkół Elektronicznych w Jeleniej Górze.
Co ważne, do takiej formy spędzania „wagarów” entuzjastycznie podchodzą sami uczniowie. – W tym dniu, w żaden sposób nie czujemy się ograniczeni. Co więcej, to jedna z nielicznych okazji, by spotkać się w swoim gronie, niekoniecznie w murach szkoły. W tym roku, od rana graliśmy w „siatę”, a później byliśmy w kinie na „Czarnym czwartku”, dramatycznym obrazie wydarzeń w Gdyni w 1970 r. Trochę sportu, trochę historii, coś dla ciała i dla ducha – ocenia Kamil Godlewski, uczeń „Elektronika”.