Autor adaptacji i opracowania Robert Dudzik uważa, że tekst Andrzeja Brychta miał wpływ na jego życie i podejście do niego. Książka ta, która stała się przestrzenią działania, to w istocie szczególne dzieło literackie, zważywszy na jej treść - akcenty antyniemieckie oraz peerelowską krytykę ówczesnej bananowej młodzieży, do której należeli synowie i córki partyjnych kacyków i badylarzy.
Zanim proza Brychta została wprowadzona na kinowy ekran przez Jana Batorego w 1971 roku (film powstał w 1968 roku, premiera miała miejsce trzy lata potem, postać niemieckiego turysty zagrał natenczas Andrzej Łapicki, a w rolę Waldka wcielił się wtedy 22-letni debiutant Olgierd Łukaszewicz), była trzykrotnie adaptowana dla sceny polskiej przez Ryszarda Machowskiego w 1967 roku, najgłośniejsza bodaj stała się inscenizacja zrealizowana w ówczesnym kielecko-radomskim Teatrze im. Stefana Żeromskiego w reżyserii debiutanta Marka Wilewskiego.
Artystyczny dorobek Roberta Dudzika okazuje się prawdziwie imponujący. „Dancing w kwaterze Hitlera” jest 60. spektaklem (no, oczywiście nie wliczając wieczoru piosenek Wojciecha Młynarskiego „Bynajmniej ...” i powarsztatowego pokazu „Pociągów pod specjalnym nadzorem”), w którym zagrał. W tym roku mija równo dwadzieścia lat od jego scenicznego debiutu w roli Hajmona, syna Kreona i Eurydyki, narzeczonego tytułowej antycznej bohaterki, którą bardzo kocha w „Antygonie” Sofoklesa w reżyserii Zbigniewa Wilkońskiego w Teatrze Polskim w Szczecinie. W między czasie zmienił sceniczny adres na Teatr Nowy im. Gustawa Morcinka w Zabrzu, zanim w 1997 roku po raz pierwszy wystąpił na deskach Teatru im. Norwida w musicalu „Dulska” według Gabrieli Zapolskiej w reżyserii samego Adama Hanuszkiewicza.
Rzeczywiście, Robert Dudzik przeobrażał się i wcielał w dziesiątki ról teatralnych w przedstawieniach wielu uznanych reżyserów: od Jana Machulskiego, wspomnianego Adama Hanuszkiewicza, Jana Szurmieja, Tomasza Koniny, Waldemara Krzystka, przez Piotra Łazarkiewicza, Aldonę Figurę, Krzysztofa Rekowskiego, Remigiusza Brzyka, Monikę Strzępkę, aż do Janusza Zaorskiego i Aliny Obidniak. A spośród wszystkich nazwisk, tytułów i twórczych przygód Dudzika z wolna wyłaniają się prawdziwe twarze, których siła polega bardziej na niejednoznaczności niż na pewnikach.
Andrzej Hrydzewicz ongiś na jeleniogórskich deskach Teatru im. Norwida grał postać niewidomego mędrca Tejrezjasza w „Antygonie” Sofoklesa w reż. Andrzeja Bubienia (1995). Hrydzewicz na tutejszej scenie także reżyserował trzy spektakle z udziałem m.in. Roberta Dudzika: „Zabawa” Sławomira Mrożka (1997) i „Śluby panieńskie” Aleksandra Fredry (1998) oraz monodram „Cisza, czyli żart filozoficzny” (2003) autorstwa – uwaga! – Roberta Dudzika. Teraz ci dwaj artyści spotkali się ponownie podczas realizacji „Dancingu w kwaterze Hitlera”.
Spektakl można obejrzeć 31 stycznia albo 3 lub 7 lutego o godz. 19.
Recenzję tego przedstawienia zamieścimy w najbliższy poniedziałek.