Drobny błąd wynikający z pośpiechu sprawił, że piłkarze Orła Mysłakowice musieli zadowolić się jednym punktem w starciu z Czarnymi Strzyżowiec. W doliczonym czasie gry Tomasz Woźniczka pokonał bramkarza gości, ale gol nie mógł być uznany, bowiem miejscowi wznowili grę nie czekając na gwizdek sędziego.
W pierwszej połowie kibice zgromadzeni na stadionie w Mysłakowicach zobaczyli jednego gola. Jego autorem w 26. minucie był Paweł Szpak, co uradowało miejscową publiczność. Po zmianie stron grający trener Czarnych (Robert Rodziewicz) doprowadził do wyrównania i pozostało 30 minut gry, aby rozstrzygnąć spotkanie na jedną ze stron, bądź podzielić się punktami. Miejscowi z dużym zaangażowaniem dążyli do zdobycia zwycięskiej bramki, a goście szukali swojej szansy w kontratakach. W doliczonym czasie gry na połowie Orła doszło do przewinienia, a zawodnik gości otrzymał żółtą kartkę. Zanim sędzia główny zajął pozycję i użył gwizdka do wznowienia gry, piłkarz Orła posłał piłkę do wbiegającego w pole karne Tomasza Woźniczki, a ten ładnym strzałem od słupka pokonał golkipera Czarnych. Radość gospodarzy nie trwała długo, bowiem Piotr Tośko nakazał ponowne wznowienie gry po gwizdku, nie uznając gola. Emocji nie brakowało, a mecz zakończył się rezultatem 1:1. Można pokusić się o stwierdzenie, że była to sekunda na wagę dwóch punktów, bowiem zamiast zwycięstwa, Orzeł zremisował z Czarnymi.
W następnej kolejce dojdzie do starcia dwóch Orłów w Wojcieszowie (26.10, godz. 15:00), a ekipa ze Strzyżowca podejmie Czarnych Przedwojów (27.10, godz. 11:00).