Start i meta były na Polanie Jakuszyckiej w Szklarskiej Porębie, a trasa wiodła przez Samolot, Jelenią Łąkę i Górny Dukt.
Łukasz Bronowicki ukończył dzisiejszą rywalizację na czwartym miejscu. Jak wyjaśniał na mecie, szwankuje mu trochę zdrowie, przez co forma też nie jest najlepsza. Odczuł to zwłaszcza na początkowym podbiegu na Samolot, na którym został w tyle i znalazł się daleko za czołową dziesiątką. Potem jednak - na zjazdach i długich prostych - odrobił większość strat.
Na podbieg na Samolot i narty, które nie chciały iść pod górę jak należy, narzekali też inni zawodnicy. Ale nie wszyscy. Mariusz Dziadkowiec-Michoń był zachwycony swoim smarowaniem.
- Trasa była dobrze przygotowana, nie było żadnych kamieni. Możemy być wdzięczni, że mogliśmy biegać w takich warunkach - mówiła na mecie druga wśród kobiet dziś, ale pierwsza w całym cyklu, Joanna Badacz.
Pani Joanna dziś miała cały bieg pod kontrolą - główną rywalkę w Fischer Cup Alenę Jindriskovą trzymała z tyłu, dopiero na końcówce dała się jej wyprzedzić, ale czas netto i tak miała lepszy.
W niedzielę w Jakuszycach padał deszcz, była plusowa temperatura - to warunki zabójcze dla śniegu i narciarskich tras biegowych. To, że finał Fischer Cup rozegrany został na dobrze przygotowanej trasie, jest zasługą tego, że potrafiono wykorzystać padający do nocy śnieg. Operatorzy ratraków Stowarzyszenia Bieg Piastów Marek Operacz (zarazem kierownik tras) i Przemysław Grzeszczak ubijali śnieg do trzeciej w nocy z soboty na niedzielę.
Organizatorem Fischer Cup Biegaj z nami 3/6/9 było Stowarzyszenie Bieg Piastów.