
Wykryto wtyczkę adblock lub inną metodę blokowania reklam.
Nie lubisz reklam? Rozumiemy to.
Jednak Portal utrzymuje się głównie z tego źródła.
Dlatego proponujemy zakup subskrypcji, która pozwala na wyłączenie reklam.
Kupując subskrypcję pomagasz dzieciom z jeleniogórskich domów dziecka.
KUP SUBSKRYPCJĘ
Jeśli nie chcesz już teraz wykupić subskrypcji - prosimy o odblokowanie portalu w opcjach adblocka.
Zobacz jak odblokować
Osoby z DIOZ-u zachowywały się bardzo głośno, krzyczały na mojego syna – mówi Agnieszka Cieśluk. - Stwierdziły, ze zwierzęta są zaniedbane i zabrały je do weterynarza. Syn, który został tym krzykiem zastraszony zgodził się, żeby psy i koty zostały przebadane i pojechał z DIOZ–em do lecznicy, jednak nie został nawet zaproszony do środka. Po jakimś czasie psy zostały zabrane przez DIOZ, a u weterynarza zostały tylko koty. Potem syn od lekarza dowiedział się, że od jednego psa i kota zostały pobrane próbki krwi i że jak będą wyniki to dostanie ich odpis. Do dziś dnia tak się nie stało.
Dodatkowo oburzeni jesteśmy formą relacji jaką ze swojej interwencji przedstawił DIOZ w mediach społecznościowych – dodaje Antoni Cieśluk. - Po tej publikacji na naszą rodzinę wylała się fala hejtu, a na drzwiach mieszkania syna pojawił się napis „zdechniesz”. W treści wspomnianego posta wspomniano, że nasz syn był pijany, jako dowód pokazując zdjęcia puszek po piwie, które ktoś pozostawił na klatce schodowej budynku, w którym mieszkamy. Padają określenia że u nas jest brud, smród, a nas przedstawiono jako patologię, zaniedbującą zwierzęta, a to nie jest prawda. Jedynie jedna z suczek, która zresztą jako jedyna była pokazana na zdjęciach miała dolegliwości zdrowotne, których skutkiem było gwałtowne chudnięcie. W jej przypadku popełniliśmy błąd, bo powinniśmy z nią od razu pojechać do weterynarza, a nie próbować ją leczyć swoimi sposobami. Pozostałe psy i koty były zdrowe i odpowiednio pielęgnowane.
Społeczeństwo ma prawo wiedzieć, kto zaniedbuje zwierzęta i kto się nad nimi znęca – mówi K. Kuźmiński. - Interwencję podjęliśmy po informacji od sąsiadów właścicieli tych zwierząt, którzy mieli dość smrodu wydobywającego z tego mieszkania. Jeden z psów oraz dwa koty były w tragicznym stanie, a reszta w złym. Zwierzęta były odwodnione, miały anemię i były zapchlone. Ich właściciele nie przedstawili żadnych dokumentów świadczących, że były objęte terapią. Po interwencji zostały przebadane w laboratorium we Wrocławiu. Obecnie przebywają w naszym ośrodku i są leczone. O całej sprawie powiadomiliśmy jeleniogórską prokuraturę.