Pod koniec 2008 roku największy niegdyś zakład w Mysłakowicach został przejęty przez firmę z Warszawy. Nowi prezesi już w pierwszy dzień pracy musieli poradzić sobie z lawiną roszczeń pieniężnych i brakiem prądu, bo elektrownia wyłączyła go z powodu niepłacenia rachunków. Teraz jest nieco lepiej, ale nie można powiedzieć, że dobrze. Spółka do tej pory zalega z opłaceniem podatku od nieruchomości za ubiegły rok, jego koszt to niebagatelna suma 900 tysięcy złotych. Włodarze gminy wspólnie z szefami fabryki wypracowali rozwiązanie, które pozwoli przetrwać zakładowi trudne czasy.
Fabryka straciła więc swą dotychczasową funkcję, pracodawcy zatrudniającego tysiące osób, ale w zamian zyskuje nowe oblicze. Jeżeli zarząd upora się ze spłatą długów, można liczyć także, że w Mysłakowicach powstanie prawdziwe centrum rozrywkowo-handlowe, jakiego nie ma w obrębie 150 kilometrów. Znajdzie się w nim miejsce na sklepy, butiki, pub i mini browar. Nie jest wykluczone także, że spółka pomyśli o wygospodarowaniu pomieszczenia na muzeum tkactwa. Pomysły te wydają się być dość abstrakcyjnymi, ale jakże ciekawymi i innowacyjnymi.
Prezes Marcin Szawłowski przekonuje jednak, że jest to dobra koncepcja i wcale nie nowa, bo obecnie na całym świecie panuje trend przekształcania obiektów pofabrycznych w centra handlowe. Oczywiście na jego powstanie we wsi nad Łomnicą trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, ale z pewnością takie plany ucieszą mieszkańców i turystów, przyjeżdżających w Karkonosze.
– W przyszłym roku ruszy hotel i centrum kongresowe Gołębiewski, myślę, że jego klienci chętnie skorzystają z naszej oferty, zwłaszcza wtedy, gdy nad Kotliną Jeleniogórską niebo zasnują czarne chmury. Poza tym galeria spowodowałaby znaczny rozwój gminy – mówi Marcin Szawłowski.
Więcej o planach „Orła” w najbliższym wydaniu Tygodnika Jelonka.com