Z wieloma ograniczeniami i dodatkowymi wymogami sanitarnymi, ale branża gastronomiczna i salony kosmetyczne mogą próbować odnaleźć się w "nowej normalności".
W zakładzie fryzjerskim, który odwiedziliśmy - wprowadzono szereg zabezpieczeń antywirusowych. Są zapewnione środki dezynfekujące, klient ma obowiązek zasłonięcia ust i nosa, a także ubrania rękawiczek. W lokalu może przebywać tylko fryzjer i klient. Wykonujący usługę również jest wyposażony w rękawiczki, maseczkę (bądź przyłbicę) i stosuje jednorazowe peleryny. Przy wejściu każdy klient ma mierzoną temperaturę.
To ciężkie warunki pracy i utrudnienie. Nie podnoszę ceny, bo staram się, żeby klienci mieli swoje maseczki i swoje rękawiczki - podkreślił nasz rozmówca, który już na cały bieżący tydzień ma terminy zarezerwowane i liczy, że jak najszybciej uda się wrócić do normalności.
Prowadzący działalność fryzjerską skorzystał częściowo z tzw. "tarczy antykryzysowej".
Zwolnienie z ZUS-u na 3 miesiące, pomoc "postojowa" 2 tys. zł, no i czekam na decyzję o pożyczce z Urzędu Pracy. Wniosek złożyłem 3 tygodnie temu, ale na razie jest cisza... - zaznaczył przedsiębiorca. - Trzeba było zacisnąć pasa i czekać na uruchomienie branży - dodał.
Również bary, restauracje i inne punkty gastronomiczne mogły poszerzyć od wczoraj swoją działalność. W centrum miasta i wielu innych punktach można już korzystać z ogródków. Do tej pory w niektórych punktach można było jedynie zamówić jedzenie na wynos lub na dowóz. Inne bary i restauracje całkowicie zawiesiły działalność. Zgodnie z wymogami sanitarnymi, stoliki są rozstawione w większych odległościach, niż przed rządowymi ograniczeniami. Można też się spotkać z koniecznością wypełnienia oświadczenia, że osoby zasiadające przy jednym stoliku zamieszkują razem. Część lokali nie udostępniła jeszcze części wewnętrznej.
Przedsiębiorcy branży gastronomicznej również ucierpieli przez decyzję rządu, która uniemożliwiła im normalną działalność, ale starają się przetrwać i liczą na powrót klientów.