Wczorajsze spotkanie z Januszem Krzystoszkiem w Sali Konferencyjnej Książnicy Karkonoskiej przebiegło w klimacie tożsamym z tym, który da się wyczuć w lirykach i prozie autorstwa tego właśnie artysty. Z jednej strony, Janusz Krzystoszek pisze bardzo realistycznie. W swoich tekstach przedstawia obraz ludzi odtrąconych, nieszczęśliwych na tle krajobrazu Karkonoszy, których dzisiaj jest wielu. Z drugiej, ludzie ci doświadczają magii paradoksalnie płynącej z codzienności. I właśnie z podgórskiego krajobrazu, przyrody pełnej kolorów i najrozmaitszych dźwięków, która pozwala człowiekowi: „rozpiąć swą miłość na liście jesienne”, pisze Janusz Krzystoszek.
Dla poety sztuka jest jednym z najistotniejszych elementów ludzkiego życia. Poezja, proza czy muzyka (osobne lub połączone) według niego zbliżają ludzi do Najwyższego – intuicyjnie i bez względu na to, czy o tym wiedzą, czy nie i kogo lub co uważają za Najwyższe.
– Gdyby nie było sztuki, byłaby ciemność. Dobrze, że mamy artystów wpisanych w historię, dzięki którym wychodzimy poza tę ciemność. Ale nie tylko. Chylić głowy powinniśmy również przed tymi artystami, którzy są wtopieni w tłum, bezimienni. To właśnie oni pierwsi edukują społeczeństwo i tworzą fundamenty pod sztukę – tłumaczy Janusz Krzystoszek.