W Karkonoszach mimo oznak wiosny jest bardzo niebezpiecznie. Wciąż leży śnieg, którego warstwa topnieje wprawdzie pod przygrzewającym za dnia słońcem, ale w nocy zamarza. Tworzy się niebezpiecznie śliska warstwa lodu. To właśnie na takim lodowym języku poślizgnął się w minioną niedzielę 25-latek.
Do zdarzenia doszło na Śnieżce. Mężczyzna „zjechał” 200 metrów w dół i – jak mówią goprowcy – cudem przeżył. Mocno poobijany trafił do jeleniogórskie szpitala.
Tyle szczęścia nie miał Czech, który udał się w samotną wyprawę w okolice Łabskiego Szczytu. Turysta chciał dojść z Pecu do Szklarskiej Poręby. W górach zastała go noc. Nie przeżył niskiej temperatury. Jego zwłoki odnalazł śmigłowiec Horskiej Służby, która poszukiwała mężczyzny.
– Sokoły, śmigłowce ratunkowe, które spieszyły na pomoc ofiarom górskich zdarzeń, już zakończyły misję – powiedział nam tymczasem Maciej Abramowicz, naczelnik Karkonoskiej Grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dlatego goprowcy nie docierają już tak szybko do poszkodowanych. Ratownicy apelują do turystów o ostrożność: zakładanie odpowiedniego obuwia, wybieranie bezpiecznych szlaków i rozsądne planowanie wycieczki.