Dolny Śląsk: Granda ze szlabanem
Aktualizacja: Środa, 15 lutego 2006, 20:47
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Za możliwość dojechania samochodem pod drzwi szpitala spółka Łużyckie Centrum Medyczne pobiera 2 zł. Płacić muszą wszyscy - ci, którzy odwiedzają chorych, i sami chorzy.
Wielu uważa, że to bezprawie.
</b>
Marian Kaczmarek z Siekierczyna zapłacił 2 zł z uprzejmości. Sąsiadka skręciła nogę i poprosiła, by zawiózł ją do ortopedy. Poradnia mieści się w budynku szpitala, kobieta miała problemy z poruszaniem się, więc trzeba było zapłacić za uchylenie szlabanu i możliwość wjazdu na przyszpitalny plac.
Szlaban na drodze to niejedyna trudność, jaką napotykały ostatnio osoby, które chciały dojechać autem do szpitala. Po opadach śniegu cała droga dojazdowa i parking były zasypane i nieodśnieżone. Kto więc dojechał i jakoś zaparkował, sam mógł z łatwością skręcić nogę.
- Jeśli każe się ludziom płacić, to parking powinien być jakoś przygotowany. Płacimy 2 zł, ale za co? - oburza się Przemysław Trocajło. Według Krystyny Koch, jest to nielegalne. - Jakim prawem żąda się od nas pieniędzy? - dziwi się lubanianka.
Te wątpliwości podziela także radny powiatowy Janusz Skowroński. Jego zdaniem, opłaty za parkowanie mogą nakładać jedynie samorządy, do których dany teren należy. Przyszpitalny plac jest własnością powiatu.
Jarosław Mączyński, prezes spółki Łużyckie Centrum Medyczne, nie uznaje tych argumentów. - Każdy właściciel może u siebie urządzić parking i pobierać opłaty - uważa.
Dlaczego plac nie jest nawet odśnieżony?
- Nasi pracownicy odgarniają śnieg w miarę możliwości, ale nie mamy ciężkiego sprzętu, stąd trudności - tłumaczy prezes Mączyński. - A jak się komuś nie podoba, zawsze może postawić samochód gdzie indziej i przyjść na piechotę.
Problem polega na tym, że w najbliższej okolicy nie ma innego parkingu. Do szpitala dojeżdża codziennie kilkadziesiąt samochodów. Podlega on władzom powiatu.