Polska: Handlowa kariera babuni
Aktualizacja: Wtorek, 7 marca 2006, 0:02
Autor: TEJO
Hitem w hipermarketach jest „Szynka babuni”. Wygląda jak na staropolskim stole. Soczysta i z tłuszczykiem. – Sprzedaje się bardzo dobrze – powiedziano nam w markecie Intermarché. Kosztuje około 30 złotych za kilogram, ale klienci najchętniej kupują po 10, 20 dekagramów.
Szynkę babuni warto czymś popić. Na stoisku monopolowym sporym powodzeniem cieszy się „Nalewka babuni”. Ma smak wiśniowy, pestkowy, lekko słodka. Przypomina w smaku te nalewki, które kiedyś samodzielnie robiło się w domach na spirytusie, bo w sklepach takich trunków nie było.
Pół litra kosztuje 15 złotych.
Babunia patronuje też smalcowi. „Smalec babuni” możemy przeczytać na słoikach, w których znajduje się nie tylko mazidło, lecz także apetycznie wyglądające skwarki przysmażane z cebulą. – Mimo przestróg, że smalec zdrowiu nie służy, klienci często kupują ten towar – mówi jedna ze sprzedawczyń. Za prawie pół kilo takiego produktu zapłacimy około 4 złotych.
Zdaniem językoznawców słowo „babunia” budzi ciepłe skojarzenia z latami dzieciństwa i nazwami z przeszłości. Dlatego towary, które to słowo zawierają, sprzedają się lepiej, choć ich jakość może być różna.
Co ciekawe, nie napotkaliśmy produktów, którym patronowałby dziadek, dziadziuś czy dziadunio. Pewnie dlatego, że słowa te są mniej marketingowe i nie przyciągają tak bardzo potencjalnych klientów. A już w niedzielę – Dzień Dziadka.