Mówi Hubert Papaj:
- Chciałbym serdecznie podziękować mieszkańcom, wyborcom i współpracownikom, albowiem dzięki tym głosom uzyskałem mandat radnego i wszedłego do drugiej tury wyborów prezydenckich. Uważam to za duży sukces, gdzie poprawiłem jeszcze o tysiące głosów dobry wynik z pierwszej tury.
Uważam, że w Jeleniej Górze rośnie wola zmiany. Widocznie jeszcze zabrakło nieco tego potencjału, ale jestem przekonany, że kolejne wybory pokażą, że miasto pozytywnie się zmieni. Te 40 % poparcia w drugiej turze pokazuje, że kandydat niezależny i nie związany z żadną partią ma szanse stanąć do wyrównanej rywalizacji.
Okazuje się, że kampania w Jeleniej Górze była dość brutalna. Pod swoim adresem słyszałem również różnego rodzaju oskarżenia, nawet takie, że ktoś powiedział, iż po tej kampanii mam stracić pracę i nie znaleźć zatrudnienia przez najbliższe 5 lat.
W poprzedniej kadencji popieraliśmy dobre projekty. Pokazywaliśmy też, co przydałoby się zmienić. Nasz komitet jest otwarty na współpracę, tylko na uczciwych zasadach.
Smuci nas jednak niska frekwencja wyborcza. W Jeleniej Górze na 57 tys. osób uprawnionych do głosowania poszło głosować w drugiej turze jedynie 19 tys. to jest już dramat demokracji. Wybory samorządowe są właśnie dla mieszkańców, którzyy wybierają swoich przedstawicieli i włodarzy. Jeśli większość społeczeństwa nie jest tym zainteresowana, to znaczy że coś jest nie tak.
Ta niska frekwencja jest złym prognostykiem na przyszłość, albowiem władza wybrana stosunkowo niewielką ilością głosów, w mojej ocenie, nie ma tej "legitymacji" od mieszkańców do skutecznego zarządzania.