Populacja z natury dzikich, choć aktualnie w większości oswojonych ptaków bytujących w wodzie, znacznie w ciągu minionych lat wzrosła. Były czasy, kiedy na jeleniogórskich stawach przebywało kilka łabędzi: dziś jest ich o wiele, wiele więcej. Wszystko przez człowieka, który – poprzez dokarmianie – odzwyczaił zwierzęta od „samodzielności”, a w przypadku łabędzi – od migracji na zimę do ciepłych krajów. Nie bez wpływu była też seria łagodnych zim.
W wielu miejscach Jeleniej Góry, nawet w mroźną zimę, można spotkać pokaźne stada kaczek i łabędzi, które czekają na jedzenie „podane na tacy”, czyli przyniesione przez ludzi. Jeśli przyzwyczailiśmy ptaki do dokarmiania, co nie było słuszne, teraz nie możemy o nich zapominać, gdyż bez naszej pomocy mogą sobie nie poradzić w mroźne dni.
Większy problem jest z gołębiami, których również przybywa z roku na rok. Czy powinniśmy je dokarmiać? Na pewno srogą zimę przetrwają jedynie te silniejsze. Na wielu osiedlach pojawiły się nawet tabliczki z informacją o zakazie dokarmiania gołębi, np. w okolicach placów zabaw lub koszy na śmieci. Tymczasem znacznie zmalała ilość wróbli i to nie tylko w Jeleniej Górze. Nawet próba ich dokarmiania kończy się przylotem chmary gołębi. Dla sikorek warto wywiesić plaster słoniny, gdyż jedynie te drobne ptaszki potrafią przyczepić się do wiszącego pożywienia i je dziobać.