W 25. kolejce piłkarskiej IV–ligi naprzeciw siebie stanęły drużyny mające odmienne cele w obecnych rozgrywkach. Walczący o utrzymanie Karkonosze podejmowały aspirującą do awansu Bielawiankę. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, ale emocji nie brakowało.
Spotkanie rozpoczęło się od walki w środku pola, dopiero w 13 min. pierwszą groźną akcję przeprowadzili gospodarze, ale Malarowski w dogodnej sytuacji uderzył niecelnie. Z minuty na minutę Karkonosze rozkręcały się, w 27 min. do dośrodkowania Durlaka idealnie w tempo wszedł Polak, ale strzał głową efektownie wybronił Wierzbicki. Podopieczni Artura Milewskiego stwarzali sobie kolejne sytuacje ze stałych fragmentów gry, przed przerwą dwukrotnie głową uderzał Krupa, ale piłka nie znalazła drogi do bramki.
Po zmianie stron tempo gry spadło. Dopiero w 60 min. zagotowało się w polu karnym gospodarzy. W jednym ze starć na murawę pada Boczkowski, który z rozpaczliwym krzykiem sygnalizuje uraz. W kontrowersyjnej sytuacji piłkarze gości domagali się rzutu karnego, ale sędzia główny spotkania nakazał grać dalej. Po wybiciu piłki na aut przez około 4 minuty lekarz drużyny gości opatrywał kontuzjowanego napastnika. Wstępna diagnoza wskazuje na zerwanie więzadła krzyżowego. Od tego momentu gra się zaostrzyła, a w 65 min. goście byli blisko objęcia prowadzenia. Pięknym strzałem zza pola karnego popisał się Chęciński, ale refleksem wykazał się Główka, ratując Karkonosze od utraty bramki. W ostatnich 10 minutach atakowali już tylko jeleniogórzanie. Najpierw Krupa wykorzystał nieporozumienie obrońców, wyłożył piłkę Malarowskiemu, ale doskonałą interwencją popisał się Wierzbicki, chwilę później kolejna próba Malarowskiego i ponownie na posterunku stał golkiper gości. Mimo optycznej przewagi i większej liczby dogodnych sytuacji Karkonosze nie zdołały strzelić zwycięskiego gola i mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
