Tłumy gości i jeleniogórzan odwiedzają dziś śródmieście naszego miasta. Wszystkich przyciągnęła kolejna edycja Jarmarku Staroci i Osobliwości, który – tradycyjnie – jest ostatnim punktem Września Jeleniogórskiego. Słychać rozmowy w różnych językach. Oprócz polskiego dominuje czeski i niemiecki, a także francuski i angielski. Transakcji niewiele – za to oglądających masa.
Z tytułowych „staroci” – cudów na jarmarku raczej nie ma. Oferta wydaje się uboższa niż rok temu. Stylowe meble kosztujące fortunę, stare instrumenty (na przykład piękny szpinet), zegary (wspaniała secesja!), lustra, fajanse, bibeloty, ozdoby, a nawet kamieniarka (sic!) pochodząca z jakiegoś wyszabrowanego parku lub ruiny. Niektóre przedmioty nie znalazły nabywcy rok temu i ponownie kuszą oczy wyglądem, ale odstraszają ceną.
Za to mnóstwo jest wszelakiej jarmarcznej tandety. Błyskotki od Azjatów, po które ustawiła się kolejka pań, kiczowate krasnale, figurki słoni w różnych odmianach, jarmarczne pejzaże i sakralia – to wszystko zalega wiele kramów. Niektórzy wystawcy opróżnili szafy z woniejących naftaliną futer i kołnierzy z lisów po babci. Swoje zabawki, z których już wyrośli, sprzedają najmłodsi mieszkańcy miasta. – Popatrz, dziewczynka ma same gołe laleczki po złotówce! – entuzjazmowała się starsza pani pokazując wnuczce jedno ze stoisk.
Nad jarmarkiem rozciągają się aromatyczne opary grillowanego mięsiwa, kiełbas i cebuli. Mała gastronomia ceną (jakością raczej niekoniecznie) skutecznie wygrywa bój o klienta z restauracjami na placu Ratuszowym. Impreza to świetna okazja na podreperowanie finansów u restauratorów. Wielu wystawców przyjeżdża z różnych zakątków Polski i przebywa w Jeleniej Górze nawet trzy, cztery dni.
Nie obyło się bez kłopotów „administracyjnych”. – Pewien wystawca z Holandii zarezerwował sobie miejsce wcześniej, a kiedy przyjechał do Jeleniej Góry, okazało się, że jego plac już jest zajęty – mówi Sławomir Zakrocki ze straży miejskiej. Co ciekawe: osoba, która wykupiła to samo miejsce, uczyniła to legalnie. Gość z Holandii poczuł się oszukany przez zarząd dróg i mostów. Zapowiada skierowanie sprawy do sądu.
Poza tym impreza, zorganizowana przez Osiedlowy Dom Kultury, przebiega bez większych zakłóceń. Porządku pilnują strażnicy i policjanci. W śródmieściu zapanowała atmosfera „kolorowych jarmarków z balonikiem na druciku”. Przygrywa cygańska kapela, a czas płynie jakby troszkę wolniej. Impreza potrwa do jutra.