Pojawili się między innymi: przewodniczący rady miejskiej Hubert Papaj, Maciej Pawłowski z Politechniki Wrocławskiej, dyrektor DODN Zygmunt Korzeniowski, członkowie młodzieżowej rady miasta. Jak mówili zależy im bardzo na rozwoju naszego miasta, a futurystyczny tekst-felieton Pawła Kucharskiego, zamieszczony w Jelonce był dla nich bolesnym zderzeniem tego jak wygląda miasto z tym jakie mogłoby być.
- Witam wszystkich serdecznie i od razu chciałem sprostować, że nie przenoszę tutaj Obserwatorium Karkonoskiego z BWA – przywitał wszystkich Andrzej Więckowski - Paweł poprosił mnie, żebym poprowadził to spotkanie, które może przerodzić się w jakąś inicjatywę obywatelską. Być może jest to utopia, ale jakże piękna i potrzebna. Może powstanie z niego dokument, który będzie zawierał postulaty jakie wyłonią się z dzisiejszej dyskusji.
Głos przejął Paweł Kucharski i zaczął opowiadać, jak trafił do Jeleniej Góry, jak go zauroczyło to miejsce, jak wyczytał w miejscowych gazetach o planowanym rozwoju i co ma powstać w Jeleniej Górze i okolicach. Jak zaczął myśleć o obudzeniu tego co drzemie w jeleniogórzanach, co nie przekłada się na aktywność obywatelską.
- Czytałem cztery lata temu czytałem o planach i nadal czytam to samo, jak będzie pięknie, a rzeczywistość skrzeczy – mówił.
- Ja też czytam to samo od lat, jak lokalni politycy obiecują, że będzie lepiej i tylko obiecują – padł komentarz z sali
- Jelenia Góra, która jest skazana na turystykę musi zróżnicować swoją ofertę o kierować ją do ludzi o różnych poziomach zamożności – tłumaczył dalej Paweł Kucharski – tutaj powinno być zapleczem miejsko-rozrywkowym dla mieszkańców całej kotliny i dla turystów. Tymczasem nie ma tutaj porządnego kina, atrakcyjnych lokali gastronomicznych. Jak się mnie pytają moi goście, gdzie mogą się wybrać dobrze zjeść to co im mogę zaproponować? Łomnica, Staniszów, Pasja i koniec.
- Miasto takie jak Jelenia Góra, w którym mieszka ponad 80 tysięcy ludzi nie utrzyma się tylko z turystyki – odpowiedział Maciej Pawłowski - robiliśmy takie analizy i symulacje i każda pokazuje, że turystyka to tylko część potrzebnego potencjału. Muszą być inne dziedziny, ekologiczny przemysł. Brakuje też nam elementów które tworzą przyjazne życie. Jeśli nie wykonamy takiego wysiłku, mieszkańcy, przedsiębiorcy, urzędnicy miejscy, nasze miasto będzie coraz bardziej prowincjonalne.
- Rozumiem ten żal, je też uważam, że wiele lat zostało u nas zmarnowanych – odpowiadał Hubert Papaj – ale przez ostatnie lata mocno pracowaliśmy na to, żeby zaczęły się korzystne dla miasta zmiany. Zobaczycie państwo, jak wiele się poprawi w mieście za 2-3 lata.
- Miasto to nie kamienice, miasto to ludzie i od nich zależy bardzo wiele – kontynuował Zygmunt Korzeniowski – musimy sensownie wybierać naszych reprezentantów, bo przecież to oni tworzą swoimi decyzjami dużą część naszej rzeczywistości. Mówił pan o miastach, gdzie samorząd sprzyja rozwojowi, Słupsk, Głogów. Ale czy wiecie państwo, jaka jest frekwencja wyborcza w najlepiej rozwijających się miastach i wsiach? Siedemdziesiąt, osiemdziesiąt procent. A u nas jest mniej niż 40 procent. Dlatego niejednokrotnie wybieramy miernoty, bo ktoś i tak zostanie wybrany. Do kogo możemy mieć o to pretensje oprócz siebie?
Mówiono też o braku informacji o tym czym możemy się pochwalić, czyli wyremontowane centrum, kościoły o tym, że nawet jak jest okazja to miejscowi przedsiębiorcy nie chcą wydać 10 złotych rocznie za umieszczenie w internetowej i międzynarodowej bazie danych turystycznych.
Kierownik artystyczny teatru im. Cypriana Norwida Urszula Liksztet tłumaczyła, że prawo pracy uniemożliwia grę zespołu w czasie sezonu letniego. – Już Alina Obidniak usiłowała funkcjonować latem i przepisy o zatrudnianiu aktorów to uniemożliwiały – tłumaczyła – miasto które nie jest przyjazne dla mieszkańców, nie będzie przyjazne dla turystów. To się ściśle ze sobą łączy. Miasto jest brudne, zabytki zaniedbane. To musimy zmienić.
Padła propozycja, żeby nie skończyć na wymienieniu tego co działa źle. – Niech pierwszym krokiem będzie sporządzenie listy miejsc szpetnych i obrzydliwych w naszym mieście – padła propozycja z sali – wtedy będziemy mogli z nią wystąpić do władz o poprawę sytuacji.
Zebrani zaakceptowali propozycję i zadeklarowali udział w takim projekcie. Sporządzono listę imienną z kontaktem mailowym do każdego. Listę zabrał Paweł Kucharski i on będzie koordynował dalsze działania. Nasze łamy będą zawsze otwarte na każdy głos w tym pożytecznym działaniu.
- Łatwość komunikacji jest teraz wielka więc na co dzień nasza inicjatywa może się porozumiewać wirtualnie – podsumował Andrzej Więckowski – możemy się też zbierać, tak jak dzisiaj, ale tylko jeśli będzie taka potrzeba.
- Już kilka razy brałam udział w takich działaniach, gdzie wspólnie pisano postulaty, manifesty, listy. To jest dość łatwe do zrobienie i zwykle nic z tego potem nie wychodziło. Ale życzę tej inicjatywie, żeby było inaczej – usłyszałem sceptyczny głos uczestnika spotkania.
Całość relacji ze spotkania w poniedziałek w tygodniku Jelonka.com