Dolny Śląsk: Jeśli dziś czwartek, to zrobią coś dobrego
Aktualizacja: Niedziela, 22 stycznia 2006, 22:15
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Kończą w tym roku sto lat. W środę będą obchodzić dzień światowego zrozumienia i pokoju. To pierwsze jest naprawdę, do drugiego jeszcze daleko. Na całym świecie jest ich ponad milion. Działają w 163 krajach, w 30 tysiącach klubów. Wszędzie kierują się tymi samymi zasadami. I gdziekolwiek są, szukają swoich.
Co zrobi rotarianin na zagranicznej wycieczce, nawet w najbardziej egzotycznym miejscu? Poszuka lokum najbliższego klubu Rotary i zjawi się na obowiązkowym spotkaniu w czwartek. Opowie, co rotarianie robią w jego mieście, kraju, kontynencie. Nie do wiary? A to działa już od stu lat!
Dary losu
Dziś już trudno dojść, jakie były początki struktur rotariańskich na Dolnym Śląsku. Ci, którzy tworzyli podwaliny działających dziś trzech klubów, wspominają o roli profesora Wojciecha Witkiewicza i środowiska lekarzy. I o początku lat 90., bo wtedy to się u nas zaczęło.
Od tamtego czasu dorobek, którym wrocławscy rotarianie chcą się chwalić, to poprawa losu setek ludzi, którzy dostali wsparcie: stypendia naukowe dla zdolnych i niezamożnych, wózki inwalidzkie dla tych, którzy nawet nie śmieli spodziewać się pomocy i zmiany życia, sprzęt potrzebny do normalnego funkcjonowania i pieniądze na leczenie. Nie tylko dla "swoich", bo każdy może napisać do nich list, pismo, prośbę. Jeśli według rotarian zasłuży na taki dar losu, będzie mu dany.