Fascynacja malarstwem nie tylko od strony widza, ale samym procesem twórczym przyszła u Jadwigi Witczak dziesięć lat temu. Ani w dzieciństwie, ani w młodości, ani w latach aktywności zawodowej (pracowała jako krawcowa w Teatrze im. Norwida) nigdy za pędzel nie chwytała, choć zawsze bardzo chciała. Podpatrywała innych twórców, aż w końcu ośmieliła się i sama stanęła przy sztalugach. Z powodzeniem. Ma już na koncie dwanaście wystaw indywidualnych i zbiorowych.
– Opowiadanie świata z pomocą kreski i barwy stało się moim wyzwaniem – tłumaczy artystka, która przez minione dziesięciolecie nabrała nie tylko doświadczenia, lecz także zdobyła uznanie jako twórczyni, a jej dzieła nabierają wartości wraz z upływem czasu. O popularności malarki świadczy mnóstwo jej wielbicieli i przyjaciół, którzy przybyli na jubileuszowy wernisaż pani Jadwigi. Przynieśli ze sobą kwiaty i dobre słowo.
Otwarcie wystawy, w którą wprowadził przybyłych Romuald Witczak, małżonek bohaterki popołudnia, uświetniła jeleniogórska śpiewaczka, znana już melomanom z poruszających wykonań, choćby „Requiem dla mojego przyjaciela” Preisnera, Anna Patrys. Przy akompaniamencie pianistki Róży Wysockiej zaśpiewała przepiękną wokalizę Wojciecha Kilara oraz dwie pieśni Chopina.
Niespodzianką było losowanie przeprowadzone wśród gości, którzy mieli okazję wygrać trzy obrazy Jadwigi Witczak. Na wystawie zgromadzono jej dzieła w ciągu minionych dwóch lat. Malarkę fascynują martwe natury, pejzaże lasu oraz mandale. Jest pasjonatką kultury hinduskiej. Praktykuje czynnie jogę i prowadzi moderację jednego z portali poświęconego tej sztuce. Jak wyznaje, najlepiej czuje się malując temperami. Jadwiga Witczak podkreśla, że malarstwo to zupełnie nowy rozdział jej życia. Zamierza obecnie poświęcić się miniaturom. Planuje także kolejną wystawę w Restauracji Europa (październik) oraz w Raciborzu (listopad).