Niektórzy związkowcy z Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego nie są zadowoleni z poziomu płac w firmie i zapowiadają, że może z tego powodu dojść do strajku przewoźnika.
Według nich średnia pensja kierowcy to około 1300 złotych, co nie jest sumą satysfakcjonującą. Uważają, że powinni zarabiać 300 złotych więcej.
Kierowcy argumentują, że pracują w stresie, muszą być ciągle dyspozycyjni oraz narażeni są na inne niedogodności.
– Choćby niebezpieczeństwo ze strony pijanych wandali, którzy często jeżdżą wieczornymi kursami, utarczki z niezadowolonymi pasażerami – wymieniają.
Marek Woźniak, dyrektor MZK, zdementował w piątek pogłoski o strajku.
– Kogoś ponoszą emocje. Nie ma jeszcze nawet sporu zbiorowego, a zgodnie z prawem strajk może być przeprowadzony tylko po wyczerpaniu innych form mediacji – zaznaczył w rozmowie z nami dyrektor M. Woźniak.
Jego zdaniem sytuacja w MZK nie jest zła. – Kierowcy zarabiają średnio około 2500 złotych brutto. Jak każdy muszą rozliczyć się z podatków. Ale w sumie na pewno to więcej niż 1300 złotych, o których mówią – dodaje. Nie zauważa także oznak powszechnego niezadowolenia. Firma zatrudnia 130 kierowców na różnych warunkach. Jest spory ruch kadrowy. – Na pewno znajdą się chętni do pracy, jeśli ktoś rezygnuje – podkreśla szef Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego.
Argumentacja nie przekonuje niezadowolonych, którzy w wypowiedziach dla mediów zapowiadają protesty. Ma być pikieta pod ratuszem. Później kursowanie autobusów może być wstrzymane w godzinach szczytu. Ostatecznym krokiem będzie strajk na wszystkich liniach.
Miasto, które jest właścicielem przewoźnika, może dać więcej pieniędzy na jego utrzymanie niż przewiduje projekt budżetu na 2007 rok. Najpewniej sprawa ta rozstrzygnie się 20 lutego podczas budżetowej sesji rady miasta.
Nie jest wykluczone także, że w tym roku dokonają się przekształcenia własnościowe w MZK, które może zostać przekształcone w spółkę. Tym także zaniepokojeni są niezadowoleni związkowcy. Obawiają się utraty pracy przez część załogi, ponieważ na rynek będą mogły wejść konkurencyjne firmy.