Dolny Śląsk: Kleszcz spoza rejonu
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
to nie mój rejon - opowiada "Słowu Polskiemu Gazecie Wrocławskiej" Magda Piekarska.
Magda odkryła kleszcza na swoich plecach wieczorem, gdy przychodnie były już zamknięte. Pojechała na ostry dyżur do najbliższego szpitala, na placu Jana Pawła II we Wrocławiu.
Gabinet chirurgiczny był zamknięty i na moją prośbę otworzyła go kobieta, która piła kawę na korytarzu. Była w kitlu, sądziłam, że to lekarka. Zaprosiła mnie do gabinetu. Gdy dowiedziała się, że mieszkam w Leśnicy stwierdziła, że to nie mój rejon - dodaje.
Gazecie udało się ustalić, że na wieczornym dyżurze Magdę przyjmowała pielęgniarka. Lekarze dyżurni prawdopodobnie przeprowadzali jakiś zabieg. Może pielęgniarka zasugerowała, że teraz jej nie pomogą, ale kleszcza może usunąć w innym szpitalu -
tłumaczy naczelna pielęgniarka ze szpitala im. Babińskiego Anna Szafran.
Ta kobieta przewertowała kilka stron dużego skoroszytu i stwierdziła, że muszę jechać do Szpitala Kolejowego. Dodała, że tam jest mój rejon i tam mogę szukać pomocy - upiera się Magda.
Co grozi pielęgniarce, która nie dopełniła swoich obowiązków? Najwyżej upomnienie. To pierwsza z kar służbowych, którą można zastosować.