– Byłem czwarty, ale chwilę później powstała duża kolejka, czekało w niej chyba z 15 osób – opowiada pan Kazimierz, który wybrał się na pocztę przy ul. Sygietyńskiego w Jeleniej Górze. – To duży urząd, a czynne były tylko dwa okienka. Z tego w jednym pani obsługiwała wolno, co chwilę gdzieś wychodziła, albo też przychodziła do niej koleżanka i o czymś rozmawiały – opowiada.
Jak twierdzi, oczekujący mówili głośno, że należy coś z tym zrobić. – Sam podszedłem do jednej z pracownic i poprosiłem, żeby otworzono jeszcze jedno okienko – mówi. – Ale ta wysłuchała mnie bez słowa, po czym... zajęła się układaniem kartek świątecznych.
Niezadowoleni są także inni klienci poczty. Zwykle tutaj nie było kolejek. Ale teraz przed świętami jest dużo ludzi. – Czy nie można było się do tego przygotować? – pyta pani Maria, która stała w ogonku z półtoraroczną wnuczką.
Na poczcie przy ul. Sygietyńskiego nikt nie chciał rozmawiać z naszym dziennikarzem. – Z mediami rozmawia tylko rzecznik prasowy, który urzęduje we Wrocławiu – dowiedzieliśmy się. Ale pani rzecznik akurat przebywa na zwolnieniu lekarskim. – Proszę dzwonić do biura prasowego do Warszawy – usłyszeliśmy.
W stolicy sprawą zainteresował się Michał Dziewulski. – Z moich ustaleń wynika, że zarzuty są bezpodstawne – powiedział nam. – Nie wpłynęła ani jedna skarga na kolejki w urzędzie przy ul. Sygietyńskiego. Co więcej, prowadzimy wewnętrzne badania czasu oczekiwania na obsługę i wynika z nich, że klient czeka nie więcej niż 12 minut. To nie jest długo.
Nie wykluczył jednak, że sytuacja jaką opisaliśmy, mogła się zdarzyć. – Przyjrzymy się sprawie i jeśli w jakiś godzinach będzie dużo klientów, zostaną otwarte dodatkowe okienka – zapewnił nas. Co w razie, gdyby urzędnicy nie chcieli ich otworzyć na prośby klientów? – Zawsze można złożyć skargę, albo na tej samej poczcie, lub też w innym oddziale – informuje. – Istnieje też możliwość wysłania skargi mailem. Adres można znaleźć na naszej stronie www.poczta-polska.pl.
– Tylko że ja nie przyszedłem tam składać skarg, spieszyło mi się. Chciałem tylko zapłacić rachunek – mówi pan Kazimierz Nowak.