Jak pisaliśmy w marcu br., konflikt między władzami miasta, a komendantem Straży Miejskiej w Jeleniej Górze znalazł swój finał w sądzie, bo prezydent wypowiedział mu umowę o pracę. Oficjalnym powodem była utrata zaufania.
– Chodziło o niedopełnienie obowiązków przez Jerzego Górniaka dotyczących przeszkolenia strażników miejskich z prowadzenia samochodów uprzywilejowanych, a następnie odebrania od nich z wydziału komunikacji stosownych zaświadczeń – przypomina wiceprezydent Jerzy Łużniak. – Prezydent uznał, że niedopełnienie tego obowiązku mogło mieć poważne skutki w przypadku kiedy doszłoby do wypadku. Miał więc prawo stracić zaufanie do komendanta i na tej podstawie wypowiedział mu umowę o pracę – dodaje.
Jednak zarówno sąd rejonowy, jak i okręgowy tych argumentów nie podzielił. Uznał, że umowa została wypowiedziana bezpodstawnie i nakazał przywrócenie Jerzego Górniaka do pracy.
- Prawda jest taka, że strażnicy zdobyli uprawnienia, ale nie odebrali zaświadczeń z wydziału komunikacji, bo naczelnik Wójcik nie chciał im ich wydać – ripostuje Jerzy Górniak.
Stąd podczas rozmowy z nami w marcu br. mówił: „cygan zawinił, kozę powiesili”. Komendant przekonany o swoich racjach nie złożył broni i skierował sprawę do sądu.
- Sprawa p. Wójcika była rozpatrywana przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze, na opinii którego sąd wydał taką, a nie inną decyzję. Poza tym sądy prowadziły o wiele szersze postępowanie i wyrok jest, jakie jest. Nie będę komentował jednak wyroku, ani wracał do przeszłości – mówi komendant Straży Miejskiej. – Od wczoraj jestem ponownie w pracy, dzisiaj odebrałem stosowne pełnomocnictwa i wracam do obowiązków. Nie przewiduję póki co żadnych zmian, ani rewolucji. Muszę zamknąć miniony rok, a co będzie w przyszłym, zobaczymy – dodaje.
Wyroki są prawomocne, ale władzom miasta przysługuje jeszcze wystąpienie o ich kasację. Czy prezydent z tego skorzysta? – Nie zapadła w tej kwestii jeszcze żadna decyzja – mówi Jerzy Łużniak. – Być może pojawi się ona za tydzień – dodaje wiceprezydent.