– Tak dłużej być nie mogło – mówią przedstawiciele grupy społeczników z Sobieszowa zrzeszeni przy Towarzystwie Miłośników Cieplic i Zespole Aktywności Społecznej.
W nurcie Wrzosówki można było znaleźć wszystko: stare meble, butelki plastikowe, kartony, dywany, telewizory, lodówki, akumulatory itp. – Codziennie w okolicy zatrzymują się autokary, którymi przyjeżdżają turyści. To śmietnisko świadczyło o mieszkańcach Sobieszowa – mówi Maria Przybyła.
Koło Wrzosówki chodzą całe rodziny z dziećmi i nikt na to nie reagował. Wręcz przeciwnie, kiedy na dnie rzeki zaczęły pojawiać się nieczystości coraz większa grupa mieszkańców zaczęła tę rzekę zanieczyszczać. Do czasu, kiedy na odcinku trzystu dwustu metrów uzbierał się cały kontener śmieci.
Zanieczyszczenie rzeki oraz dzikie wysypiska mieszkańcy już kilkakrotnie zgłaszali do urzędu miasta. Bezskutecznie. Za każdym razem zawsze stało coś na przeszkodzie, by rozwiązać problem.
– Powiedziano nam, że trwają prace przy rzece Kamienna i nie można wszystkiego zrobić naraz – mówi pani Anna. – Nikogo nie interesowało, że w samym centrum Sobieszowa, obok pływających ryb i kaczek, rośnie góra śmieci i nieczystości.
Sobieszowianie postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Zrobili szybka zbiórkę pieniędzy wśród członków towarzystwa i zespołu aktywności społecznej, wynajęli dwóch pracowników, którzy pomogli im posprzątać bałagan.
Wrzosówka sprzątana jest przez mieszkańców Sobieszowa co roku. Ostatnia akcja trwała dwa dni. W uporządkowaniu koryta rzeki pomogło Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, które nieodpłatnie dowiozło kontener i wywiozło śmieci.
– Jesteśmy bardzo wdzięczni prezesowi Michałowi Kasztelanowi, że dotrzymał słowa i za darmo pomógł nam w przeprowadzeniu tych prac – mówi Zbigniew Przybyła. Gdyby nie on sami nie dali byśmy rady – dodaje.
Od posprzątania Wrzosówki upłynęło zaledwie kilka dni, a na wodzie znowu unoszą się pierwsze plastikowe butelki i foliowe worki.
– Zanieczyszczenie miasta nie zaniknie, póki nie zmieni się mentalność okolicznych mieszkańców – mówi Maria Przybyła. – Wszyscy wiedzą, kto wrzuca śmieci do rzeki, i nie robi to na nikim większego wrażenia. Podobnie jak powyrywane przez wandali metalowe barierki, które miały służyć bezpieczeństwu. Powyginane i połamane pręty teraz sterczą i straszą.
Towarzystwo Miłośników Sobieszowa oraz Zespół Aktywności Społecznej działający przy Karkonoskim Sejmiku Osób Niepełnosprawnych zapowiadają, że to już koniec chuligańskich i zanieczyszczających działań. Przy rzece zamierzają postawić tabliczki z zakazem rzucania śmieci, a wszystkich przyłapanych na łamaniu prawa przekażą w ręce policji. – Jeśli udało nam się wywalczyć większą liczbę patroli w Sobieszowie, to z pewnością uda nam się zmienić złe nawyki mieszkańców – mówią z przekonaniem działacze organizacji.