- Wsiadłem do autobusu kursującego na linii nr 21 - opowiada Wojciech Wroński z firmy „Rewizor”. – Sprawdzałem, czy pasażerowie posiadają bilety. W pewnej chwili zauważyłem, że jeden z podróżnych spadł z fotela. Jako że autobus ani nie zakręcał, ani raptownie nie hamował, domyśliłem się, że mężczyzna zasłabł.
Kontroler poprosił kierowcę, by autobus zatrzymał i telefonicznie wezwał pogotowie ratunkowe. Sam obrócił nieprzytomnego pasażera na bok i ułożył w pozycji, która ograniczała zachłyśnięcie się przez niego śliną. - Pogotowie ratunkowe przyjechało bardzo szybko - mówi Wojciech Wroński. - Okazało się, że nieprzytomny doznał ataku padaczki i rozległego zawału serca. Zawieziono go do szpitala. Na szczęście przeżył - dodaje. Mimo iż pan Wojciech pracuje jako kontroler od niedawna, udzielał pasażerom pomocy już po raz piąty! Twierdzi, że pasażerowie nie kwapią się do tego. Albo uważają, że tracący przytomność to pijak, albo po prostu sądzą, że udzielenie pomocy nie jest ich sprawą - mówi.
Podróżujący jeleniogórskimi autobusami MZK mogą czuć się bezpieczni. Kursy udzielania pierwszej pomocy przechodzą także wszyscy kierowcy. Niejednokrotnie zdarzało się, że swoje umiejętności wykorzystywali z powodzeniem w praktyce.