Jelenia Góra: Kradną zielone
Aktualizacja: Czwartek, 19 stycznia 2006, 10:51
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
W parku Zdrojowym skradziono azalie przesadzone z placu Piastowskiego.
Pracownicy zieleni miejskiej sadzą drogie rośliny, które często już pierwszej nocy trafiają w ręce złodziei. Wczoraj z rabaty przy ulicy Wolności skradziono prawie 250 begonii. Wandale połamali też konary świeżo zasadzonych lip
w cieplickim parku Zdrojowym
Chcemy, aby było w mieście kolorowo i ładnie. Co z tego, kiedy wysiłek naszych ludzi idzie na marne?
– rozkłada ręce Maria Markowska, kierowniczka oddziału zieleni Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej.
W sobotę, na 700-lecie Sobieszowa, udekorowano dzielnicę 300 krzewami, pięcioma koszami pełnymi roślin, donicami
z pelargoniami. Sobieszów dostał też nowiusieńki zieleniec przy ulicy Karkonoskiej.
Przez weekend skradziono stamtąd kilkanaście sztuk kwiatów i zniszczono kilka donic. Rocznie straty z powodu kradzieży roślin wynoszą w zieleni miejskiej prawie 200 tys zł.
– Przykro z tego powodu, bo chcemy mieszkać w dzielnicy pełnej kwiatów – mówi Konrad Lipiński z Sobieszowa. Jego zdanie podzielają jeleniogórzanie i kuracjusze, których spotkaliśmy wczoraj w Cieplicach. – Jestem miłośnikiem zieleni. Ręce bym uciął takiemu, co bezmyślnie ją niszczy – powiedział Krzysztof Galus, przebywający w uzdrowisku.
Wczoraj pracownicy zieleni zauważyli, że z klombu przy ulicy Wolności zniknął cały rząd begonii. Z 250 roślin zostało zaledwie kilka.
Złodzieje kwiatów działają głównie pod osłoną nocy. Trudno ich złapać na gorącym uczynku. – Mamy niewiele zgłoszeń o takich przypadkach. Często dowiadujemy się o nich zbyt późno – mówi kom. Edyta Bagrowska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.
Ani policja, ani straż miejska nie sprawdzają pochodzenia roślin sprzedawanych na bazarach. Często właśnie tam trafiają skradzione ozdobne rośliny.
Złodzieje chcą nieuczciwie zarobić. Pracownicy zieleni miejskiej nie potrafią jednak zrozumieć postawy ludzi, którzy bez żadnego powodu wyżywają się na drzewach. Na głównym deptaku stolicy Karkonoszy, ulicy Konopnickiej i 1 Maja, akacje będą nasadzane już siódmy raz.
– Tylko nieliczne przetrwają cały sezon. Ktoś ścina je w połowie. A jedno drzewko kosztuje prawie 300 złotych – wyjaśnia Maria Markowska. Ostatnio wandale połamali lipy w parku Zdrojowym. Ich konary miały około 20 cm średnicy.