Dolny Śląsk: Krwawe walki na ulicach
Aktualizacja: Środa, 15 lutego 2006, 20:36
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
200 złotych - taki mandat zapłacił właściciel amstaffa, który zmasakrował teriera Westi. Roman Kowalski, właściciel teriera, za leczenie psa zapłacił 500 zł. Mimo to zwierzę trzeba było uśpić. Westi kosztował 1500 zł. Dla dzieci pana Romana był bezcenny
Przy ul. Miarki amstaff zaatakował psa, który był przywiązany przed sklepem. Dopiero kiedy napastnik puścił, Roman Kowalski mógł odciągnąć swojego Westi.
Policjanci odnaleźli agresora. Jego właściciel, znaleziony po odczytaniu danych z wszczepionego psu czipa, zeznał, że pies mu uciekł.
Kowalski zawiózł teriera do weterynarza. - Pies miał uszkodzony rdzeń kręgowy, tzw. przepuklinę w okolicy żeber i złamane żebro - opowiada weterynarz Michał Drozdowski, który leczył Westi. - Musieliśmy go uśpić.
Dzieci pana Kowalskiego przeżyły wielki szok po utracie ukochanego przyjaciela. - Właściciel niebezpiecznego psa dostał 200-złotowy mandat - mówi Grzegorz Górski z policji. - Sprawa pewnie trafi do sądu - mówi Roman Kowalski. - Kara jest niewspółmierna do winy. Co by było, gdyby Westi spacerował z moim dziesięcioletnim synem?
To niejedyne w ostatnich dniach zdarzenie z amstaffem w roli głównej. - W ostatni wtorek grudnia pijany chłopak szedł z amstaffem bez smyczy - wspomina Barbara Ślusarek, mama właścicielki bokserki Deisy. - Krzyknął: "Atak". Amstaff rzucił się na Deisy. Skoczył jej na kark, zaczął gryźć.
Suczka została spuszczona ze smyczy. Wpadła w szał i zaczęła gryźć amstaffa.
- Nie wiem, czy tamten pies przeżył. Leciała mu krew z gardła, a jego właściciel zaczął krzyczeć, że to moja wina - mówi Barbara Ślusarek. - Deisy wygrała walkę. Ale później nie mogła ustać na nogach, nie jadła, nie piła...
- Przez trzy dni jeździłem do tej suczki. Była w strasznym stanie - opowiada weterynarz Piotr Klasa.
Rok temu pogryziona została ośmioletnia dziewczynka. Właściciel psa dostał 200 zł kary. W listopadzie straż miejska złapała amstaffa, który biegał bez opieki nieopodal domu handlowego Mieszko. Jego pan dostał mandat 200 zł.
- Agresywne psy to bardzo poważny problem w Bolesławcu - mówi komendant straży, Emil Zając. Za prowadzenie psa bez smyczy i kagańca właściciel może dostać karę do 5000 zł. Kodeks wykroczeń pozwala na mniejszą karę, do 250 zł. Z tej możliwości korzysta policja w wypadku zabójcy Westi. o
W listopadzie 2002 r. policja zatrzymała dwóch bolesławian, którzy przy pomocy pitbulteriera napadli i okradli 48-letniego mężczyznę. Zwierzę ciężko pogryzło ofiarę. Sprawcy zostali skazani na 4,5 i 3,5 roku więzienia. Psa poszczuli wydając mu komendę: "Atak".